Antoniego Kossakowskiego, zwanego Moliwdą, Ułomek wierszów opisujący obraz życia wiejskiego. Tekst i komentarz

Od Redakcji:

W zamieszczonym niżej materiale dr Małgorzata Pawlata przedstawia edycję źródłową tekstu z epoki oświecenia.

Autor tekstu, Antoni Kossakowski (ur. 12 X 1718 w Bielawiczach na Żmudzi – zm. 29 XII 1786 w Warszawie), jest ciekawą postacią swego czasu. Zwany był też Moliwdą. Więzy przyjaźni łączyły jego i Jakuba Franka, słynną i ważną postać dawnej kultury Żydów polskich.

Jakub Frank budzi żywą uwagę badaczy lat ostatnich, pośród których byli Chone Shmeruk, Jan Doktór, także Paweł Maciejko i Andrzej Fabianowski – tak jego poglądy mesjanistyczne, mistyka, jak i pisma powstałe jako zapis nauczania, które prowadził[1]. Olga Tokarczuk, polska laureatka Nagrody Nobla 2019, poświęciła mu powieść Księgi Jakubowe (2014). Osobnym przejawem tego zainteresowania jest film fabularny z kręgu kina autorskiego Daas (2011), którego reżyser, Adrian Panek, sugestywnie oddał klimat tamtego czasu[2]. Film skupia sie wokół osoby Franka (gra go Olgierd Łukaszewicz), nie Kosakowskiego.

Kossakowski, Moliwda – budzi też jednak uwagę. Pisali o nim historycy literatury[3]. Szczególne znaczenie ma wizjonersko ujęty esej historyczny Moliwda, który poświęcił mu wybitny reżyser filmowy Andrzej Żuławski. dając, wynikłą z namysłu

nad kulturą XVIII wieku (wcześniej ukazał ją w filmie Diabeł), wizyjną rekonstrukcję epoki Franka i Kossakowskiego[4]. [zob. rycinę IV – przyp Red.].

Antoni Czyż

1. Wstęp do lektury

Antoni Korwin Kossakowski to poeta, o którym wciąż brakuje informacji biograficznych. To, co o nim wiadomo, badacze wyczytali spomiędzy wersów jego dzieł lub z pamiętników współczesnych mu przedstawicieli życia politycznego czy artystycznego. Kossakowski herbu Ślepowron przede wszystkim znany jest jako poeta i tłumacz języka ruskiego oraz sekretarz gabinetu królewskiego.

Pochodził ze Żmudzi, stąd znajomość ruszczyzny była u niego wręcz naturalna, często przejawiała się w poezji, narażając go na krytykę stołecznych purystów językowych i miłośników kwiecistej wymowy. Zatrudniony w kancelarii królewskiej Stanisława Leszczyńskiego, wkrótce wydalony został za swawolę, lecz nie wiadomo dokładnie, czym naraził się protektorowi. Osiadł w Bielewiczach, gdzie ożenił się z młynarzówną, po czym uciekł z obawy przed gniewem opiekuna — Dominika Kossakowskiego, który sprawował pieczę nad młodym poetą i jego rodzeństwem po wczesnej stracie rodziców. Przez 24 lata był uznawany za zaginionego. Kossakowski pisał o sobie, że był w tym czasie profesorem Akademii w Moskwie oraz wędrował z sektą „bohomolców” po Wołoszczyźnie, jako starszy, przybrał przydomek Moliwdy, dotarł też do klasztoru na górze Atos. [zob. rycinę IV – przyp. Red.].

Kiedy już wrócił do ojczyzny, wtajemniczony nieco w kwestie religijne wdał się w polemikę z talmudystami lwowskimi, a dokładniej z przedstawicielami ruchu frankistowskiego, nie będąc jednak wobec nich zupełnie fair. Tak czy inaczej polemika ta przysporzyła mu sympatii biskupa Łubieńskiego, który zabrał go na swój dwór. Następnym przystankiem na życiowej drodze Moliwdy był klasztor kamedułów, gdzie trafił po przebytym podobno zawodzie miłosnym. Jednak, jak łatwo się domyślić, bardzo się tam męczył, dlatego został zabrany zza furty zakonnej przez swojego następnego protektora Józefa Kazimierza Kossakowskiego, dzięki któremu prawdopodobnie zyskał posadę sekretarza w gabinecie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Publikował przede wszystkim utwory okolicznościowe i polityczne, prokrólewskie, w których występował jako przeciwnik konfederacji barskiej. Wiele z jego utworów, zarówno oryginalnych, jak i przekładów, wydrukowanych zostało na łamach „Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych”.

Zamieszczony niżej wiersz liczy prawie 700 wersów. Dedykowany został Adamowi Kazimierzowi Czartoryskiemu. Utwór jest w części parafrazą epody Beatus ille qui procul negotis… Horacego, wykazuje także pewne podobieństwa do Georgik Wergiliusza, jednak poeta postąpił z oryginałem niezbyt konsekwentnie, przede wszystkim przekształcając utwór w apologię życia wiejskiego.

Prawdopodobnie autor posługiwał się parafrazą francuską, gdyż w tekście jest wiele odniesień obcych rodzimej przyrodzie. (Por.: Zabawy Przyjemne i Pożyteczne 1770–1777. Wybór. Oprac. i wstępem opatrzył Julian Platt. Wrocław 1968, seria Biblioteka Narodowa: s. I, nr 195, s. 453).

Utwór rozpoczyna się odniesieniem do wcześniejszej twórczości Kossakowskiego, związanej z zamachem na króla Stanisława Augusta Poniatowskiego z 1771 roku. Po krótkim, dziesięciowersowym wstępie przechodzi w opis życia na wsi, który stanowi pochwałę letniej rezydencji Czartoryskich, czym wpisuje się w nurt twórczości panegirycznej, opisującej posiadłości magnackie. Na łamach stołecznego czasopisma ukazało się 26 utworów uświetniających członków Familii, ich przymioty i posiadłości.

Podane niżej fragmenty utworu mogą się wydać dla współczesnego czytelnika trudno zrozumiałe, gdyż mówi się tu m. in. o zachowaniu delfinów i słoni, które przecież, nie występują w polskiej przyrodzie. Zostało to spowodowane nazbyt dosłownym potraktowaniem antycznego wzoru, który nie został przetworzony dla polskiego odbiorcy.

Podczas lektury utworu czytelnik zauważy dwa fragmenty tekstu z licznymi opuszczeniami. To ślady ingerencji cenzury: zarówno politycznej - gdy mowa o Żmudzi, będącej przedmiotem tęsknoty poetyckiego ja, którego na myśl o jej utracie ogarniają mdłości, jak i obyczajowej, która usunęła opis erotycznych zachowań krów.

Na uwagę zasługuje przegląd zjawisk astronomicznych, które zwiastują kolejne zmiany pogody i pór roku, co pozwala rozeznać się, jak ważne były ówcześnie obserwacje nieba nie tylko dla żeglarzy, ale także dla rolników czy zwykłych gospodarzy.

Jest to więc idylliczny obraz życia na wsi, przepełnionego ciężką pracą i codziennymi obowiązkami, widzianym oczami bywalca, ale jednak przybysza z zewnątrz, dla którego wiejska codzienność byłą równie egzotyczna, co słonie czy delfiny.

Utwór został opublikowany w drugiej połowie lipca 1774 roku. Podstawa wydania: „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne” 1774, t. X, z. 1, s. 37–89.

2. Tekst źródłowy

Do
Jaśnie Oświeconego Księcia J[ego]M[oś]CI
Adama Czartoryskiego,
generała ziem podolskich
A[ntoni] KOS[sakowski], S[ekretarz] J[ego] K[rólewskiej] M[ości]
Ułomek wierszów… opisujących
Obraz życia wieJskiego
ODDAJE

 Ja to ten, co przed laty gwiazd śpiewałem biegi

 I czujny strzelec, jakie w kniejach ma noclegi,

 I kwiatów jacynt krasa, jak świetny w Auguście,

 Zadałem też cios długi swawolnej rozpuście;

 5Która, zebrawszy tłumy rynkowej hołoty,

 Jak bydło nieporządne ciśnie się w dom cnoty;

 Śpiewałem i Dafnisa, kiedy był ścigany

 Od zdrajców, ten narodu pasterz ukochany!

 Śpiewałem mu i rano, i wieczór, i nieraz —

 10Słuchaj ziemio! wy ludzie! co zaśpiewam teraz.

 Wsi zażyłej bogactwa i czym się więc bawi

 Kmieć pracowny, co ziemię wszystkorodną sławi!

Po prostu moja fletnia wygrać nader rada,

Fletnia, trzcinianych którą piszczałek siedm składa.

 15Tę mi, gdy się nad zdrojem ja z myślą bawimy,

 Tytyr dając, askrejskie kazał grać nią rymy

 Sam panie! tu pod buków krzywym tym sklepieniem,

 Kiedy słońce wpół nieba, baw się ze mną pieniem,

 Niechaj synogarlica owdowiała płacze,

 20Smutne niech powtarzają jęczenie grzywacze;

 Wżdy nam szumem łagodnym wiąz gęsty zamruczy,

 Gdzie lekki po gałązkach cyprysu wiatr huczy

 I strumień zimnopłynny srebrnymi poniki

 Różnobarwne szemraniem swym liże kamyki.

 25Nie to, że puste w bliskim ukrywszy się cieniu

 Echo, drażniąc, zgodnemu sprzeciwi się pieniu.

 Szczęśliwy ten i bogów wyrazem jest żywym,

 Co go ni chwała blaskiem zaślepia kłamliwym,

 Ni z butnych rozkosz zbytków, lecz od miast daleki

 30Spokojne, choć w pomiernym mieniu, żyje wieki.

 Nic nie pragnie, bo z tego, co już ma wesoły,

 Wielbi dawcę, mniej dbając czy pełne stodoły,

 Czy los ziemia przewraca, czy komu źle wroży

 Kometa, ogniem krzywym — nic go to nie trwoży.

 35Ni go zmienna przychylność lub gmin wiarołomny

 W próżnej chwały pociągnie dom na wzór ogromny,

 Ani on uziajany, zapuszcza bieg skory,

 Gdzie wabią blaskiem zdradnym nietrwałe honory;

 Sam się siebie nie lęka, ani przeświadczony

 40O zbrodnią, drży na każdy grzmot nagle wzruszony.

 Nie dręczy skryta serca, występku szkarada,

 Ni go pocisków celem zazdrość kładzie blada,

 Ani on tej napojon jadem obrzydliwym,

 Wyschły na cudze dobro, okiem patrzy krzywym —

 45Na wsi żyje: wiatr zdrowe nań powietrze zieje,

 Pełny tej, że go praca przekarmi nadzieje,

 Łąki zbiega i kwieciem osute mogiły,

 Skąd każdy kąsek smaczny, każdy napój miły;

 Daje ustom spragnionym wodę dłoń skurczona

 50Czarnośliwka zasiłek lub jabłoń wstrząśniona,

 Twarde darnia spoczynkiem, choć nie miękko słane,

 Rzeźwią pracą do potu członki zmordowane.

 Tak rozkosz, która z trudem na przemiany chodzi,

 Milsza jest i zwykłego sprzykrzenia nie rodzi.

 55Takiemu to ni zgniłej szkodzi czas jesieni,

 Ani psia, co się wściekłym ogniem gwiazda pieni,

 Ni ostrej zimy wichry i mróz natężony,

 Bo deszcz, śniegi, zamiecie, burze, wiatry, szrony

 I które ośmionogi niesie rak upały

 60Z odkrytą przywykł głową znosić przez wiek cały

 I w szarugi pod niebem odprawiać noclegi,

 I bosą nogą deptać ścięte mrozem śniegi,

 I pragnienie wytrzymać, i głód znosić srogi,

 Albo pozbyć żołędzią, zwierz wiatronogi

  65Uganiać, i wpław rzeki przebywać głębokie;

I rowy chyżym krokiem przesadzać szerokie,

 I stuletnie toporem stalnym walić dęby,

 I zarwaną wilkowi zdobycz wyrwać z gęby,

 I mocne pod przeważny ciężar poddać barki,

 70I władać ciężkim radłem, i uparte karki

 Młodych byków pod jarzmem naginać, i wodzić,

 I w rozjadłych niedźwiedzi pierś ością ugodzić.

Stąd mu rześka ogromne czerstwość zdobi lice,

Stąd siła swą w odważnym sercu ma stolicę,

75Stąd twarde mocnym ciągiem członki wiążą żyły,

 A marsowym twarz strachem marszczki naznaczyły.

 Cóż, gdy wojna nastąpi, kto prędszy do broni!

 Lub kto tak zręczny karku przygnie dzikich koni?

 I najezdników juchą miecz napoi chciwy

 80Albo pociskiem rzuci lub strzałę z cięciwy

 Wytrąci i z stalowym koncerzem bez trwogi

 Przez zbrojne nieprzyjaciół hufce znajdzie drogi?

 Kto tak zdolny jak wieśniak? czy to sypać wały,

 Czy trzeba, by ogromne obóz otaczały

 85Gęste szańce, czy huczne piersią toczyć działa,

 Coby żadna ich szturmom twierdza nie wytrwała!

 Czy bezsennie na czatach noc wytrzymać całą,

 Czyby się kryjomymi ścieżkami zdarzało

 Przedzierać się, czy w długim będąc oblężeniu

 90Na spleśniałym przestawać często wyżywieniu?

 Tak jest! te to prawice państwom Babilonu

 Wzrost dały; te perskiego wielowładność tronu

Stanowiły; z tych żołnierz od pługa i roli,

 Wzięty, pobił na głowę Persów Grekom k’woli;

95Tymi wsparty posiłki Rzym morza i lądy

Posiadł, i wraz całego świata objął rządy;

Kmieć Lachom, gdy swe rodne mieli pomazańce,

Nad Wołgą, Ossą, Dnieprem mocne sypał szańce

I dzieląc z nieprzyjaciół w Zaporoży łupy,

100Potomności żelazne w wodach utkwił słupy.

Lecz nie sam Mars wieśniacką ręką laury zbiera,

Bez niej Flora nie piękna, cierpi głód Cerera,

Więc już które zabawy przemysł wniósł rolniczy

Powiem i w czym, którego czasu kmieć się ćwiczy?

105Gdy się zakończy jesień, gdy pierwszym ściśnione

Mrozem, więdnąc gałązki swoich ulubione

Rzucają łona matek i te przyjdą czasy

Spróchnienia, w których ścięte nie boją się lasy.

Natychmiast, wczas o przyszłej wieśniak duma wiośnie

110    Idzie, gdzie wsi przyległy gaj ku niebu rośnie;

   Patrzy, co by się zdało lub na wóz skrzypliwy,

   Lub dla wołów na jarzma albo na pług krzywy

   I twardoostrej celnym zacięciem wraz stali,

  Letnie buki z chaońskim obok dębem wali.

115Pada i wiąz wyniosły, i wawrzyn choć święty

Bogom, ostrzem siekiery rzuca pień podcięty.

Każde potem w wilgotnym zawędzone dymie

Do różnych służy robót, gdy nowy kształt przymie.

Kiedy zaś przeraźliwy wpośrzód nocnej ciszy,

120Czujnych żurawi okrzyk śpiący kmieć usłyszy,

Wita przesłańców wiosny, wraz wróży Zefiry

Ze swym lotem przebyłe nad niebieskie wiry.

A kogut, co mu złota zdobi szyję grzywa,

Klaszcząc skrzydły różowej jutrzni, gdy przyzywa —

125Wnet wstaje, budzi czeladź, sam w proste łachmany

Grzbiet stroi, nogi w kurpie, na głowę słomiany

Szłyk wdziawszy, napasione w jarzmo wiąże woły;

Pogania zawsze w pracy spokojny, wesoły,

Wiejskich piosnek rozkoszne wyśpiewując tony.

130Wymierza ostrym pługiem przeciągłe zagony

I zbytnią po ulewach z bruzd wodę wypuszcza;

Ziemię, gdzie czcza, nawozem miękczy i utłuszcza,

Potem pewny pożytku w czasie i nadzieje

Po sprawnej roli zboże skąpą ręką sieje;

135By zaś łakome wróble ziaren nie zjadały,

Wraz je otrok patykiem zagrzebuje mały.

To pierwsza; a jak wiosna z wdziękiem swym przyleci,

Jak drzewo listki puści, drugie się rozkwieci,

Jak wianek ziemia weźmie na głowę zielony,

140Różnobarwnych umizgiem ziółek przepleciony,

Jak jaskółka nieskładne trzepiąc z żalem trele,

Nowe z błota lipkiego gniazdeczko uściele.

Znowu kmiotek do pracy, znowu pług na rogi

Wiąże i stalnym czarne rżnie zębem odłogi,

145Zaniedbując je na czas, aby niestatecznych

Śrzonów, zimna doznały i spieków słonecznych.

Kiedy zaś na owym się drzewku kwiat wypryska,

Na którym jedwabniczek kłąbki swoje ściska,

On (gdyż zawsze o nowej pól uprawie radzi)

150Płonki, korzenie, rzędem w tłustą ziemię sadzi,

Nie przepomni ani ziół potrzebnych do strawy

Siać na wyprawnych grzędach i bób czarnopstrawy,

Lecz wprzód grablem potłucze klejowate żyły,

Potnie chwasty, by wsianych jarzyn nie zgłuszyły.

155Słońca wschód, gdzie promieńmi grzeje wzgórki swymi,

W pięćgran te latoroślmi usadza winnymi;

Jedną poskramia nożem, że zbyt wybujała,

Drugą wiąże do płotów, by nie odpadała,

Tę zaś, która na matki pięknie buja łonie,

160Gnie ku ziemi i w bliskim osadza zagonie.

Oderwawszy od piersi własnych płód ten miły,

Sadza osób, by go tam wilgoci wskarmiły.

Cóż by rzec? jak on obce drzewa w naskie mieni,

Gdy pniak swojski z przywoźną latoroślą żeni.

165Tylko, że nie pod wiosnę zwyczaj szczepić drzewa,

Lecz gdy swym parne lato upałem dogrzewa.

Lato, w które sierp ostry z słomą ścina kłosy

I dojrzałe z grząd zrzyna kapusty poczosy;

Lato, co czystym zsypem zbóż spichrze weseli,

170Jak tylko ziarno przetak z kąkolu oddzieli.

Kiedy tłusta spieczoną ziemię mgła powleka,

Kiedy przegniła w błoto bryła się rozcieka,

Gdy ją rzęsistym obłok przeleje dżdżem mglisty,

W ten czas pnie się wysmukły słonecznik pierzysty,

175W ten czas z gór szumnym pędem słodkie płynąc wody,

Pola i pełne jarzyn zlewają ogrody.

Gdy zaś w pół nieba w złotym migając ubierze

Oryjon, stary miecznik, na północ się zbierze,

Cierniem zbrojnej winnicy zagrody otwiera

180I piękne z bujnych macic kmieć mój grona zbiera,

I nabrzmiałe sosistą słodyczą jagody,

Żona zaś z córką tegoż wzrostu i urody

W koszach razem, w trzcinianej lub składają skrzyni

I ochota, ciężaru że nie czują, czyni.

185Potem gruszki i jabłka smak mające miły,

Co swą mnogością płodne gałęzie krzywiły

Z wysmukłych orzechy leszczyn otrząśnione,

Rześko znoszą wspierając łona obciążone.

Ani zima bez zysku; która nim przybędzie

190Zbierają bobki, mirt, głóg, oliwki, żołędzie,

W nocy zaś przy kagańcu koszałki z siciny

Plotą; w dzień snopki wiążą z suchej rokiciny.

Ten kłodę szczepie, drugi zagrody oprawia,

Ów płytkość w dłutach osłą oraz ostrze wznawia.

195Cóż mówić o uciechach i jakich po pracy

Rozrywek zażywają pracowni wieśniacy.

Jak tylko śnieżnym śrzonem obarczone góry,

Ciepłym wiewem odwilży Zefir bystropióry,

W pogodę gwiazd rozlicznych jak zalśnią się szyki,

200A księżyc siwe z wolna pożenie woźniki,

Słońce samo jaśniejszą twarz, gdy wzniesie z morza

I na bystrym bachmacie ranna zleci zorza,

Nektarem piane trzykroć wycisnąwszy włosy,

Hojnie ziemi użyczy płodoczynnej rosy.

205Ta wzajem w postać pięknie obleczona nową,

Z strojną w rozlicznych kwieci ubiór stanie głową.

O zabawy, o wdzięki! o słodkości kmiecie!

Wy to, wy! ich świadomi, wy ich kosztujecie.

Przebiegnę ja przez setne co w lecie rozkoszy,

210Jeśli w mym sercu myśli moich żal nie spłoszy.

Różo! twoja się pierwsza twarz raźnie rumieni

I fijałek, brudny kwiat, w nowe farby mieni:

Biała, czerwona, na wzór zalotników blada,

Ptaszy zob jak wszedł biały, tak z tym kwiatem spada.

215Liliji prędkozwiędłej leży kwiat niepłatny,

Lecz trwa dłużej niezwiędły brunatek szkarłatny.

Tam się drogie obficie jacynty zrodziły,

Tam ziewa mak poduszkom i Cererze miły.

A tam się samolubny narcyz z sobą pieści,

220Indzie szafran, włos w Persach, co zdobi niewieści.

W tych śrzodku Zefir z drugim swawolnie się gonią,

Z tysiąc razem zmieszanych jedną, czyniąc wonią.

Jasnych miły nagietek oczu już nie mruży,

Słodkie ziółko zakwita; temu barwa służy

225Granatowa, ten złotym cały blaskiem tleje,

Ów w białej, ów zaś modrej barwie kwiat się śmieje.

Grzbiety spod dzięcieliny jeżą wzgórki dumne

I brzegi, co ich wiry źrzódeł liżą szumne,

I doliny; to wszystko ciepłe lato robi,

230Że cała żyznej ziemi twarz śmiać się sposobi.

Gnie ciężki płód ku ziemi źdźbła, a tłuste rosy

Napęczniałych jęczmionów nachylają kłosy.

Winna z przepukłej kory ślozy rózga leje;

To widząc winiarz smacznej już pełny nadzieje,

235Zbija beczki i większe rozprzestrzenia prasy,

Czekając na jesienne winobrania czasy.

W nowy się list rozkwitłe zielenią dąbrowy;

Dziś jeden, jutro już te kwiat przybiera nowy;

Widzi płód niepodobny sobie z zadziwieniem

240Przyszczep, obce gałązki żywiąc przyswojeniem.

Wschód słońca głośniej równe godziny wskazują,

Godziny, co kolejno nieba wrót pilnują,

Te z Jowisza nadobna Temis urodziła,

Irene, Dirce oraz nader ojcu miła

245Eunomije, wraz nowo wzrosłe szczypią kwiatki,

Wpośrzód ich Prozerpina piękniejsza od matki,

Z czarnych otchłań powraca, a przy siostrze miłéj,

Idzie Wenus, Wenerę wdzięki otoczyły.

Pełnym pieszczot umizgiem, tysiąc ust otwiéra

250Flora, smaczno ssąc gąbki swojego Zefira,

Ten wzajem łaskotliwy pieszczot, trzpiotopiory,

Złotowłosej rozkoszy przebiera kędziory,

Piękne w zimnych sadzawkach płucząc się Najady,

Skaczą boginie leśne, świszczą Oready,

255Z gaju Dryjas wybiega, wespół Faun dwurogi

Dmie w piszczałkę, a Satyr mruczy koźlonogi,

Zięby miłym powietrze napełniają pieniem,

Zimorodek nad wodą, kukułka pod cieniem,

Siwy łabędź przy wodach a turkawka jęczy

260Pod strzechą; rój pracowitych pszczółek w sadach brzęczy,

Co słodyczy pobliższe zbawiwszy ogrody,

Słodkie w spiżarniach lipkich układają miody.

Płodnych w polu pasą się liczne owiec stada,

Biega razem swawolna jałówek gromada,

265O które dwa buhaje czoła rogiem strojne

Srożąc, krwawą wszczynają między sobą wojnę;

A nie mogąc z swymi się zgodzić zaletami,

Dobić się chcą pierwszeństwa twardymi rogami.

Zwycięzca nic nie myśląc, na jałówkę wsiada,

270Cała pastuchów, patrząc, rzekocze gromada,

A które tak obfity płód trzody wydały,

Że jarym prawie młódki w liczbie wyrównały.

Mdlejsze koziołki pasterz sam biorąc na ręce,

W usłanej miękką słomą zamyka stajence;

275Te, jak wzrosną, jedno z nich wiesza się u skały,

Drugie hula po łące, gdzie trawki wzbujały;

Albo z czystych strumieni słodkie piją wody,

By z pełnych wymion miał swój posiłek płód młody.

Czekają nim ich spuszczą, koziołek z jarlikiem,

280Drżącym do matek, każdy ozywa się krzykiem.

Głupia: czy za to!………………………………………

Okł………………………………………………………….

……………………………………że pięknie wydaje.

Tak to: miłe, co ze krwi każdemu zwyczaje!

285……………………………………………………………….

…………………spiekiem półdzienne dogrzewa

…………….pot ostudzić……………………………….

…………….gryźć żołądź……………………………….

Smutna krówka, młodego gdy postrada byka,

290Jęcząc chrapliwym rykiem, okropnie wykrzyka;

Tymże odgłosem huczą wzruszone dąbrowy,

Gaje, łąki, pagórki, brzegi rzek, parowy.

Biedne bydlę i tęskne, raz chaszcze ponure

Zbiega, albo też, gdzie się pasał częściej, górę;

295To znowu do obory zagląda i wzywa,

Wszędy po swoim ciołku jałoszka troskliwa.

Rzekłbyś: tak cała ziemia tęgim rykiem wrzała,

Gdy złość zdrajców Dafnisa u trzody schwytała.

Nie cieszy żaden pokarm sowicie strapioną,

300Ni gałązki młode wierzb z trawką zakropioną

Ranną rosą; ni stado, gaje rozłożyste,

Ni źrzódła, które z sobą pławią piany czyste

Gdy znajdzie — co za radość! wróciła się dusza,

Tak to: miłość i bydlę (cóż człeka) porusza.

305Bieży, ogon do góry, cała zapalona,

Ryknie, lecz inszym głosem i rozweselona

To go liźnie, to otrze bokiem, to mu w oczy

Zaglądnie; znowu ryknie i w górę podskoczy.

Młody źrzebiec na łące pośrzód stada bryka,

310Ziemi kopytem twardym ledwie się dotyka,

Kiedy poranki trawi na porosłej gorze

Lub brodzi, gdzie zdrój szumny z piaskiem kamień orze;

Zdobi go główka mała a skrzywione czoło

Lskniący się włos pokrywa, sam patrzy wesoło

315Okiem czarnym i dziki często pochrapuje,

Uchem strzyże i nozdrzą dym gorący snuje;

Kark długi, załamany, jakowy więc bywa

U ptaka, co swym strasznym pieniem jutrzni wzywa.

O, jakie krzyże, lędźwie, pierś, barki! Ot, cały

320Macedońskie lat dawnych przeszedł Bucefały;

Ogon się gęstym włosem kędzierzawy jeży,

A powiewna na prawą stronę grzywa leży.

Okrągłe gnąc kolana porządnym stąpaniem,

Stawia z góry dumny krok z częstym poryżaniem;

325Gdy biegł, takim obszernym dźwiękiem błonia brzmiały,

Jakie więc Korybantów wydają cymbały;

Albo jak piękny Dafnis, cały zapocony

Biegł na rumaku białym, wezwan do korony.

O, słodkie, co z pracy rąk pożycia zabawy!

330O, szczęśliwy, kto pokój posiadając prawy

Wiek pędzi! co dzień (co mu z lat jego upływa)

Każdy, rozkosz statecznie osładza prawdziwa!

Zdrad daleki, niedłużny, bez pozwu, zawiści,

Za kłamliwej nadzieją nie leci korzyści,

335Próżny wszelkiej bojaźni, dóbr nabytych straty,

W podarza tylko szczodrej natury bogaty;

W prawdziwych uciech coraz nowym kosztowaniu

Żyje, złych postrzegaczów nie podległy zdaniu,

Taki, mając na swoim dość w mierze rozumnej,

340Zbytki miejskie pogardza, szydzi z dumy szumnej,

Ni tam tłok zasiedziały powiększając ściśle,

Pojednoczon z natręty, chramie na umyśle.

Z natręty! ugnieciony wieczorem i ranem,

Nadskakuje przed pany, gnie szczęściu kolanem

345I które w domu cnoty na zawsze obrzydło,

Obłudnie z podchlebcami zaskwarza kadzidło.

Choć mu domu spartańskie nie dźwigają słupy,

Ni sztucznym rżnięte rylcem z białych słoniów łupy

Nie lśnią się, osadzone w półpierścienne stropy,

350Ni depczącej alabastr świetny ślizga stopy,

Ni wkoło wspaniałego ustawiony gmachu,

Jońskim marmur kuty kształtem wspiera dachu,

Ni złotych kubków sławnych, jakie Miron robi,

Różnocenna nadobnym szykiem perła zdobi,

355Ni szata czerwienieje tyrskim szkarłatem,

Ni jedwabniczek z swoim służy mu warsztatem,

Ni złotogłów kunsztowną ręką przeszywany,

Pysznych dworów wspaniałym blaskiem kryje ściany.

Wszystek pokład: natura niczym nie trefiona;

360Praca, ziemia, las, woda i wstydliwa żona.

To na murawie wonnej leży, gdzie jaskinia

Chłodnym cieniem po pracy spoczynku przyczynia

Lub wiatr kołysze wonny gaj, gdzie blisko wody

Rozciągniony, przyjemnej używa swobody,

365Gdzie pleciona z zielonych mirtów buda stoi,

Dokąd się bojaźń, smutek, troska, fałsz wniźć boi,

A on w niej nieprzerwanym ciesząc się spokojem,

Snem rzeźwi członki, dziennym zmordowane znojem.

Pan swej trzody, tuż przy nim wierni słudzy stoją,

370Bryś i Kucziuk, co się ich zjadli wilcy boją,

Gdy chce ognia, da krzemień, gdy pić, żywe wody

Rola, chleb, mleko z serem, trzoda, a zaś miody

Pasieka, co na bliskiej opoce się wspiera,

A po owoc, pastewnik sam siebie otwiera.

375Bawią go piękne gaje, źrzódła przeźroczyste,

Groty chłodne, murawy, gałęzie cieniste

I razem pomieszane różnych ptasząt pieśni,

Znajomi mu są dobrze i bogowie leśni:

Nimfy, Dryjady, Sylen, rogaci Faunowie

380Pan rumiany i Pales, Sylwan, Satyrowie

I ów, co mu spocone w bluszczu ścieka czoło

Bachus, winną gałązką przepasany wkoło.

Próżny trosków, zabiegów lub urzędu straty;

Jednej ślubnej niewolnik do zgonu Agaty.

385Sercem, miłością, wiarą, statkiem, wolą jednej

Agaty (wierzcie chłopcy) z więzi niepośledniej,

Z tą (co zbędzie od pracy) pod lipą w poranki

Wzywa pierwszych zalotów, śpiewając sielanki

Lub jej spławne aż za pas przeplata warkoczy,

390Lub czarne, co je piasek pomrzył, smokcze oczy

Agaty, u której coś czystszego, jak usta

Tej, co je dwakroć bieli na dzień Dirce pusta

I w złote czary spluwa, i śpi na szkarłacie,

I w serrów miękkiej wełny uwija się szacie;

395I winem z Kampanii płucze części potne,

I rozczochrana źrzebce gnie pod sobą lotne.

Dirce wściekłej, która raz wziąwszy władzą w szpony,

Co na pokarm zasiał kmieć, zlewa krwią zagony

I obłudna sążniowe przebiera pacierze,

400A kraj cudzy pustoszy i gwałtownie bierze.

Agaty, której oczki, brwi, nos, usta, szyja

Porożń piękne, cóż razem? tak to niebo sprzyja

Komu chce, nie maluje tej twarzy farbami,

Ale statku, skromności, wiary kolorami;

405Agaty, której nóżki, kolanka i wyżej

Składne wszędy… lecz wara tam przystąpić bliżej;

Zgoła jak się zabawiać zwykła nad łąkami,

Tak każda cząstka ciała przepachła różami

O, niewinna rozkoszy! z kmiotkiem ty obficie,

410Rozkoszy! ciebie miejskie nie zna nigdy życie.

Nie masz ty z sercem dwojnym i obłudnym społki,

Nie znasz, co to podchlebstwa dwa obrotne stołki.

Wstać rano, czuć i u drzwi drzemać i pilnować,

Przy tym innego wschodu słońca upatrować.

415Już tego płomień ogrzał, już żądze porosły,

Tęsknie myślą, by nieba znów drugi przyniosły.

Gdy chrapliwe koniki w żniwa słońcu łają,

Choć na czas prac robocze kmiecie zaprzestają,

Choć rzucają stępione sierpy i pod cieniem

420Drzew zasiadłszy, rzeźwią się skromnym zasileniem;

Mają w baryle wino, mają kaszę z mlikiem

I tłustą polędźwicę; tuż krętym strumykiem

Zawsze płynąca woda wije się mrukliwa,

A przyjemny wiatr członki spotniałe przewiéwa.

425Lecz gdy spoczną, już z pracą znowu bawią poty,

Aż niebo jasne świetnych gwiazd ukaże roty.

Owóż i płodna jesień rwać słodsze nad miody

Z macic dojrzałych winne pozwala jagody;

Jęczą grona pod prasą, a częstym naskokiem

430Wyciśnione, obszerne kadzie pełnią sokiem.

Zgraja swawolna chłopiąt, niezmiernie wesoła

Skacze po wierzchu prasy i pląsze dokoła;

Ten garścią wino czerpa, tamten nachylony

Ssie z kadzi, ów na ziemi na wznak rozciagniony

435Wyciska w rozziewioną grono gąbkę; inny

Drugiemu sok w otwarte usta cedzi winny.

Zbroczeni wszyscy, zmokli, łona, ręce, lice,

Aż z nóg się często walą ci mali pijanice.

Po tej wraz siwa wpadłszy zima od zachodu,

440Zmarzłego u strzech wiesza gęste sztuki lodu.

Stos więc suchych w kominie drewek ogniem pała,

U którego wieś prawie zgromadzona cała:

Starszy ojcowie, letnie matki i chłopięta

Swywolne, dziarska młodzież, dorosłe dziewczęta,

445Nocnych godzin pierwiastki pędzą bez frasunku,

Wesoło podlewając Bachowego trunku.

I ucieszne wszczynają gry lub zawołany

Dudarz nadyma skórę, albo na przemiany

Pieśń śpiewają, miłosną układaną sztuką,

450I pręcikiem bębenki, podskakując, tłuką.

Czasem gęśla zadzwoni swym dźwiękiem brzękliwa

I róg, którego lipa była matką krzywa,

Wszyscy wspólnie w tak miłe bogaci uciechy,

Krzyk w niebo, sobie wzajem przesyłają śmiechy.

455Jaka zaś jest obfitość w spiżarni wszystkiego

I w gumnach, co do życia służy wygodnego?

Objąć nie może spichlerz zboża i stodoła.

Wina w starkach piwnica ledwie mieścić zdoła,

Wiszą połcie na belkach dymem okopcone,

460Banie oliwą białą wszystkie napełnione.

Długa żerdź w cieniu dźwiga suche winogrona,

Jest trześnia, śliwka, gruszka i figa wędzona,

I jabłka, owoc kiedyś Parysowi miły,

Lecz tych kolor wraz z smakiem mrozy pokrzywdziły

465I warzony jabłecznik, i sok wyciśniony

Z wiszeń, i drugi z malin w miodzie usmażony,

I kasztany, co w prysku trzaskają pieczone,

I śmietany dostatek, i grzyby solone.

Resztę rzeczy potrzebnych do życia wygody

470Użyczają dla kmieci przyległe ogrody,

Cały miłym gołębi huczy dach gruchaniem,

Co się albo wzajemnym pieści umizganiem

Lub w gnieździe siedząc ojciec z matką na przemiany

Ślepym jeszcze zob daje dziatkom, dwakroć żwany.

475Nadto pełne podwórze drobiu i podsienie,

I pysznych wodzów kokosz, zjadłych nieskończenie,

Co ich pieniem i skrzydeł poruszone klaskiem

Słońce wschodzi, świat jasnym oświecając blaskiem.

Walkę się dobijając starszeństwa nad swymi,

480Bo się naprzód dziobami kosztują ostrymi

I przyskokiem zajadłość rozniecając srogą,

Pierś tłukąc wzajem piersią, wiążąc nogę z nogą.

Zwycięzca pieniem moc swą oznacza, a z wzgardą

Nędznego przeciwnika depcze piętą hardą;

485Biedny milczy, przegraną srodze zawstydzony,

Ukrywa się, a stado do zwycięzcy strony

Przystając, swoim słusznie wodzem go uznaje.

Wodzem, co mu pierzysta na głowie powstaje

Kita, a z całej cudnie malowanej szyje

490Na przemiany, to złoty, to srebrny blask bije.

Podgarłek zawieszony wspaniale u brody

Zdobi pierś, do czerwonej podobien jagody,

Dziób niewielki, lecz ostry i przy końcu krzywy,

Z oczu mu szarych ogień wybucha straszliwy.

495Otwarte u niewielkiej głowy ucho leży,

A krętozwięzłą nogę kosmacizna jeży;

Ostrymi szydły obie pięty uzbrojone,

Skrzydła lśnią się pięknymi pióry usadzone,

Ogon się połyskuje w rozmaite cienie

500Tak, jak go on zakrzywi pod słońca promienie.

 Jurny: czyni kokosze sam wszystkie płodnemi,

Gdy żeru szuka, gmera lada w jakiej ziemi.

Okiem nieba pilnuje, nie da się gadzinie,

Choć się ta z strasznym krzykiem złośliwa nawinie

505I kani, co więc młode kurczę chwytać rada,

Gdy go on pilnie, strzeże, połów się nie nada.

Wie zrzędna gospodyni, kiedy kokosz jaje

Znosi, bo jej kwokaniem nudnym słyszeć daje,

Te ona wraz z drugimi złożywszy karbuje,

510Dzień i odmian księżyca pilnie upatruje

I kwokę na nich sadzi, wiernie zwyczaj stary

Zachowując, żeby jaj nie było do pary.

Często przebiera, zważa i tuląc do ucha

Czy już nie piszczy kurczę, z ciekawością słucha

515Lub jeśli płód dojrzały, będąc ożywionym,

Kuje skorupę twardą noskiem zaostrzonym.

A ziemno‑wodnych alboż małą widzieć trzodę?

Tu się płucze w sadzawce gęś, z inąd na wodę

Puszcza się z dziećmi kaczka i to z wierzchu pływa,

520To się nurza, to dziatki do nurzania wzywa.

Rozwija ogon w tęczę indyk i paw butny,

Zdradliwym ułowiony świstem kwiczoł smutny;

Cietrzewie, kuropatwy, przepiórki zamknione

W kojcach jęczą, wolności zwykłej pozbawione.

525Tam królik jamki kopie, tam gęste źwierzyńce

Zbiegają danijele, zające, odyńce,

Ówdzie się gnieżdżą szczurki, indziej lęgną jeże,

Rój pszczół brzęcząc, swą wkoło otacza macierzę.

Ryb mnóstwo pośrzód żywej sam tam pływa wody,

530W takie to kmieć do życia zapaśny wygody,

Drugiego wspiera wzajem służbami wspólnemi,

Tej ludzkości od płodnej przykład biorąc ziemi,

W którą rolnik, gdy wrzuci ziarno nie utraca,

Bo mu ona stokrotną korzyścią powraca.

535O, rozkoszy niewinna, z pochlebstwem bez społki,

Nie znasz, co to obłudy dwa przewrotne stołki!

Ty nie możesz na jednym siedzieć, drugi chować

W zapas czekanych losów i cnotę fałszować.

Ale czy dosyć na tym? oj, nie, kmieć ciekawy

540Puszcza się w niebo myślą, a próżen zabawy

Uważa, co też która gwiazda przepowiada!

Gdy wschodzi, kiedy ćmi się i za morze pada.

Jakie czwórką woźników rok wiezie odmiany,

Kiedy żniwa czas, kiedy grunt ma być orany;

545Czym straszy Amaltea, jakie miota grady

Niedźwiadek, jaką plagą Delfin i Hijady

Grożą i białych Plejad zapłakane lice,

I ponury wzrok straszny Większej Niedźwiedzice,

Jakie burze za sobą ciągną świetne kosy,

550Skąd zioła podostatek słodkiej piją rosy;

Czemu susza zasiewom a śnieżoga szkodzi

Winom, co chmury płoszy, co mgły ciemne rodzi?

Jakie wiatrów przymioty, jakie księżyc daje

Odmiany w pełniach, ćwierciach lub kiedy nastaje?

555Dni, nawet podmiesięcznych znając długim prawa,

Doświadczeniem ich skutki niepłone poznawa —

Zna bowiem, jakie siódmy dzień miesiąca sprawy

Poszczęszcza, jakie chybne w dwunastym zabawy —

Więc albo owce strzyże, albo płytkiej kosy

560Zamachem obciążone, w pień, wycina kłosy.

Albo płótna wyrabia, bo też i pająki

Najżwawiej w te dni z siebie snują wątki.

W trzynastym w przyczep dobrze łączyć drzewa,

Lecz w ten dzień roli żadnym ziarnem nie obsiewa;

565Wie dzień, w który ma swatać krówkę z bykiem,

Bezpieczniej jagnię rodzą kosmate maciory,

Kiedy źrebce ujeżdżać, kiedy żenić stada,

Czemu suka najbardziej zbestwiona ujada.

O wiatrach też, powodziach, wróży o pogodzie

570Widząc, jak księżyc wschodzi, jaki na zachodzie;

Jeśli się jasno iskrzy, do pracy się bierze,

Lecz jeśli cały w ciemnym zachodzi ubierze,

Albo krąg przez połowę mając zasępiony

I róg tępy lub trójnym kołem otoczony,

575Siedzi w domu burzliwej pewny zawieruchy.

Jeżeli się rumieni, silne wiatrów duchy

Szumnym lasem chwiać będą, ani to go zdradza,

Którym księżyc północny wiatr rogiem sprowadza,

A którym południowy i słońca się radzi,

580Gdy blade, słoty z gradem nawalnym prowadzi;

Jeśli mglisto promieniem świeci rozstrzelonym,

Porwie groble, pozwraca las dżdżem wysilonym.

Czyli wschodząc przed sobą czarne pędzi chmury,

Czy go zewsząd otacza okołek ponury,

585Dając znać, że w tym miejscu, kędy się przerywa,

Zhukanych wiatrów walka powstanie straszliwa.

I na niebie poznaje czyli z pogodnego

Obłoku gwiazda pada, znak wiatru srogiego,

Albo cała w szarawej zasłoniona chmurze,

590Czy z słotą pomieszanej nie przynosi burze?

Różnoświetnym, co tęcza łukiem uzbrojona

Przepowiada, co nagle w bladą zamieniona?

To w oborze na osły pogląda i krowy

Czy które z nich wiatr w nozdrza chwyta południowy,

595Czy zachodni, tak deszcz, grad, tak błyskania w lecie

I grzmoty, tak zimowe poznaje zamiecie.

Jeszcze on i żeglarzom grozić burzą umié,

Jeśli morze bałwany podrzucając szumi

I częstymi kołacząc w twarde brzegi wały,

600Silnym szturmem wysokiej grunt podmywa skały.

W ten czas bliskie okropnym hukiem ryczą góry

I swoje wody rzuca nurek szaropióry,

Lotna czapla nad same obłoki się wzbija

I mocnych skrzydeł lotem wierzchołki gór mija;

605Łyski w kupę zebrane szczebioczą i grają,

Jaskółki końce skrzydeł w morzu umywają,

Żaba swoje pomnaża skrzeki zasmucona,

Brudna, leniwym krokiem mierzy piaski wrona,

Albo w jeziorze myje głowę niecnotliwa

610I kracząc przeraźliwie, walnych dżdżów przyzywa.

Żurawie dłuższym sznurem zlatują, igrzyska

Delfin wznawia i pyskiem wodę w górę pryska

I kruk głaszcze swą szyję, mrówka pracowita

Wynosi jaja z gniazda, kamyk w kleszcze chwyta

615Rak i brzegu się dzierżąc cały w piasek wrywa;

Suczka grzebiąc po ziemi łapką, poszczekiwa,

Słonie zbierają myszki (aż piszczą niebogi),

Wyłażą z kątów ciemnych na ścianę stonogi,

Z wolna powodzi uchem leniwa oślica,

620Knot parska i niejasno w kaganku przyświéca,

Nadzwyczajny, kąsając, ból mucha sprawuje,

Mądra pszczółka w swym ulu roboty pilnuje,

Popiół lgnie do naczynia i cały potnieje,

Wągl miga blaskiem świetniej i nieprędko tleje.

625I ten znak kmieć niechybny długich wichrów miéwa,

Gdy źdźbła, listki, wiatr nosi, albo pierze pływa,

Gdy płomień nie do góry pnie się swym zwyczajem

Lecz się waha i tłumi, i wybucha wzajem.

Ostrzega on i czujne u pastwisk pasterze,

630Gdy się zmieszane hurmem bydło w pole bierze,

Gdy swawolne barany trykając nogami,

Mocują się wzajemnie krzywymi rogami;

Gdy się krowy z pastwiska ledwie gwałtem dają

Spędzić i mokrym wiatrem nozdrza ich sapają,

635Kiedy na prawe boki kładnąc wśrzód obory,

Liżą się wzajem pod włos, a w wieczorne pory

Pędzone do koszary na noc byki młode

Okropnie rycząc, całą zagłuszają trzodę;

Gdy wieprz chodząc po ścierniu gdzie zbóż stoją kopy,

640Rozrzucając tam, ówdzie, wlecze pyskiem snopy,

Kiedy wilk niezwyczajnie w łożysku swym wyje

Lub zmyślając łagodność, blisko wsi się kryje —

Tym wszystkim słoty wieszczy, burze przepowiada

I zwyczaju do koszar pędzić radzi stada.

645Tak niebo, ziemię, morza, powietrze na radę

I inną różnych zwierząt wezwawszy gromadę,

Żyje pieścidło niebios, wieśniak; przepowiada

Przyszłe rzeczy i skutki ich niechybnie zgada.

I długoż, chytra duszo i nienasycona

650Kłamstwy, cnota po wierzchu tylko pobielona,

Wewnątrz fałszu, obłudy pełna i łakomstwa,

Podchlebstwa, nieszczerości, szeptów, wiarołomstwa.

Długo tak łudzić będziesz? nie licz nas w te społki

Nie chce szczerość posiadać dwa przewrotne stołki.

655Niebios pieścidła, dusze pełne cnoty, kmiecie;

Wy, łudzić, światem mącić, kłamać nie umiecie!

Łaskawe nieba, dajcie takie życia dary,

Tym dostatkiem uwięczcie mężów cnoty, wiary

Nieskażonej; wżdy który rządzi się rozumem,

660Z napełnionym zawiścią nie zgodzi się tłumem.

Nigdy miru nie będzie, póki światła stanie,

Znajdzie na cnotę zazdrość sidła i knowanie.

Taki życia bieg zdarzcie, prace tak przyjemne

Nad te pragnienia większe, niech będą daremne.

665To mając, pewnie nigdy wola dobrej duszy

Od stada, roli do miast ochoty nie wzruszy.

Ni zwiedzie drogim pięknie rubinem sadzona

Gwiazda, błękitną bindą z karku zawieszona,

Ni szyte ciągłym złotem jedwabne trzewiki,

670Ni na wchód przed ołtarze ogromnych trąb krzyki.

Tom śpiewał w Mazowieckiej osadzon krainie,

W wielkim mieście Warszawie, gdzie wspieniona płynie

Wisła, blisko szumiącym liżąc górę wałem,

Tu mieszkanie i miły odpoczynek miałem;

675Z łaski mego Dafnisa, co z niego niemały

Szacunek i obronę lackie Muzy brały.

I jeśli długo taką będę obdarzony

Spokojnością, rzeźwiejszym duchem zapalony

Odezwę się, a odgłos mych pieśni nie skały

680Tylko, będą i lasy ponure słuchały.

Ale też i ty, moja rodzicielko miła,

Coś mnie na ten świat jasny z łona wypuściła,

Żmujdzi! nie wzgardzisz gęśli dźwiękiem i tym pieniem,

A sława mym w potomność grzmieć będzie imieniem.

685Sława! grzmieć… mdłości… mdłości… otóż ja mówiłem.[5]

Żal w mym sercu myśl spłoszył, pisać nie skończyłem.

Duch wieszczy, któren różne w myślach zasiał troski,

Szeptał w ucho, że nie czas śpiewać kmiecie, wioski.

Spokojność, rozkosz, prace, obfitość, pasieki,

690Stada, pola i to, co czyni szczęsne wieki.

I więcej… mdłości… mdłości… dość… p…

3. Komentarz

Tytuł: Adam Kazimierz Czartoryski –  syn Augusta Czartoryskiego i Zofii z Sieniawskich; od 1758 r. generał ziem podolskich. Od 1768 roku komendant Akademii Szlacheckiej Korpusu Kadetów, komisarz Komisji Edukacji Narodowej (1775–1780); organizator życia politycznego i kulturalnego, literat, krytyk literacki.

w. 1–3: Autor nawiązuje do swych wcześniejszych utworów: Jaśnie wielmożnemu Jegomości Panu Hiacyntowi Ogrodzkiemu … wiersz pasterski… dnia 16 augusta r. 1767, będącego panegiryczną sielanką na cześć kierującego pracami Gabinetu królewskiego Jacka Ogrodzkiego [egz. BN, sygn. XVIII–2345] oraz do sielanki noworocznej, której bohaterem jest król Stanisław August Poniatowski przedstawiany pod postacią Dafnisa JJWWJmć PP. Kazimierzowi Karasiowi kasztelanowi wiskiemuJackowi Ogrodzkiemu, pisarzowi w. koronnemuna początku 1771 roku 1 stycznia prośba pasterska oddana.

w. 3: krasa — piękno, uroda; August — Stanisław August Poniatowski (1732–1798), pochodził z rodu magnackiego herbu Ciołek. Początkowo wspierany przez Familię został posłem na sejm, następnie starostą przemyskim oraz stolnikiem litewskim; podróżował po Europie, zawierając przydatne znajomości, m.in. podczas pobytu w Petersburgu nawiązał romans z późniejszą carycą Katarzyną II, która oprócz Czartoryskich miała decydujący wpływ na elekcję Poniatowskiego na króla Polski (7 IX 1764). W trakcie swego panowania podejmował szereg inicjatyw mających na celu przekształcenie archaicznego ustrojowo państwa polskiego w nowoczesną monarchię; odznaczył się jednak przede wszystkim jako mecenas kultury i sztuki, inicjator wielu działań na rzecz reformy edukacji; był inicjatorem Szkoły Rycerskiej, Komisji Edukacji Narodowej, Teatru Narodowego, czasopiśmiennictwa oraz salonu kulturalnego stołecznej elity.

w. 4–8: Aluzja autora do jego wcześniejszego utworu Do narodupotomnościokropnym przypadku przez Jego Królewską Mość, P[ana] N[aszego] M[iłościwego] w roku 1771 dnia 3 listopada doświadczonym A[ntoni] K[orwin] K[ossakowski] S[ekretarz] J[ego] K[rólewskiej] M[ości], opisującego próbę uprowadzenia króla ze stolicy, znanego ówcześnie z druków ulotnych, w periodykuopublikowanego w szóstą rocznicę zamachu w 1777 r. (Druk ulotny z 1772 roku, wydany w Warszawie — sygnatura: BJ 334).

w. 5: hołota — łobuzeria, motłoch.

w. 7: Dafnis — mit. gr. urodziwy pasterz sycylijski syn Hermesa i jednej z nimf, zrodzony pod krzewem wawrzynu, stąd jego imię (gr. Daphne ‘wawrzyn’), mitologiczny twórca poezji bukolicznej, której to sztuki nauczyły go Muzy, Pan zaś nauczył go muzyki i grania na syrindze (fletni Pana). Imię to przeszło do tradycji bukolicznej jako typowe imię pasterskie, występuje ono w sielankach Teokryta, eklogach Wergiliusza, a także w poezji sielskiej Szymona Szymonowica, używał go również Adam Naruszewicz, odnosząc je do postaci króla. W tym utworze oznacza ono Stanisława Augusta.

w. 7–8: Dafnisa, kiedy był ścigany od zdrajców - aluzja do próby porwania króla ze stolicy przez uczestników konfederacji barskiej; zdarzenie podczas którego władca został raniony pałaszem w głowę miało miejsce 3 XI 1771, zostało ono uznane za próbę zamachu przeciwko władcy, który jednak ułaskawił zamachowców.

w. 13: fletnia — syringa, prosty instrument składający się z drewnianych piszczałek (tu: siedmiu), ułożonych obok siebie w jednym lub dwóch rzędach. Dźwięk wydobywa się z niego, dmuchając w krawędzie piszczałek. Wynalezienie syringi przypisuje się mit. gr. Panowi; obecnie fletnia Pana.

w. 16: Tytyr -imię pasterskie, pseudonim Wergiliusza w Bukolikach (Ekloga I), występuje także w twórczości Hezjoda i Teokryta; askrejskie rymy - nawiązanie do twórczości Hezjoda z Askry, Hezjod to najstarszy obok Homera poeta grecki (VIII/VII w. przed Chr.), twórca nowych gatunków literackich: eposu genealogicznego (Eoiaj), kosmogonicznego (Teogonia) i dydaktycznego (Prace i dnie). Popularnością cieszył się poemat Eoiaj, będący katalogiem ziemianek, mających potomstwo z bogami; był on szczególnie interesujący dla przedstawicieli greckiej arystokracji, która upatrywała swoich przodków wśród bogów. W czasie panowania arystokracji powstawało wiele poematów wzorujących się na tym, autorstwa Hezjoda. Największym dziełem poety jest poemat Prace i dnie, w którym autor broni nowatorskiego, jak na owe czasy, poglądu, że nie praca, lecz próżnowanie jest hańbą dla człowieka; w utworze tym opiewa pracę na roli i ubolewa nad krzywdą rolników, czerpiąc z własnego doświadczenia, człowieka pokrzywdzonego przez niesprawiedliwy sąd. Hezjod posługuje się stylem Homera i choć ustępuje mu pod względem artystycznym, to jednak jest doceniany za propagowanie kultu pracy, nie zaś opiewanie wojny. Pogląd ten zaprezentowany został przez anonimowego twórcę w utworze Spór Homera z Hezjodem, w którym zestawiono dwa etosy:rycerski i pokojowy.

w. 17: Pan — mit. gr. bóstwo opiekuńcze lasów, trzód i pasterzy, (gr. pao ‘paść’), wg mitu bożek urodził się z rogami i brodą, nogami kozła i ogonem, porośnięty sierścią; przypisywano mu wynalezienie syringi (por. wyżej). Ukazywał się ludziom w lesie, wzbudzając paniczny ‘wywołany pojawieniem się Pana’ strach; jego kult rozprzestrzenił się z Arkadii na całą Grecję.

w. 33–34: czy komu źle wróży kometa ogniem krzywym — przekonanie przejęte od starożytnych, że kometa przynosi nieszczęście. Nagłe pojawianie się tych ciał niebieskich interpretowano jako atak bogów na ludzi, niechybnie zwiastujący katastrofę.

w. 46: przekarmić — wykarmić, utrzymać.

w. 47: osuty — obsypany, pokryty.

w. 51: darń — gęstwina roślin, tworzących jednolitą warstwę na powierzchni ziemi.

w. 56: psia gwiazda — Syriusz, najjaśniejsza gwiazda z gwiazdozbioru Wielkiego Psa, bardzo dobrze widoczna gołym okiem (czasami także w ciągu dnia) na półkuli północnej; stanowi jeden z trzech wierzchołków trójkąta zimowego (poza Betelgezą i Procjonem).

w. 69: przeważny — przeważający, większy od czegoś.

w. 70: radło — drewniane narzędzie do spulchniania gleby, prymitywny rodzaj pługa.

w. 73: czerstwość — krzepkość, dziarskość.

w. 76: marsowy strach — por. marsowa mina, posępny wyraz twarzy, tu: wywołany strachem.

w. 81: koncerz — długa broń sieczna jazdy polskiej używana w XVI i XVII w.

w. 91: prawica — ręka, dłoń; Babilon — starożytne miasto nad Eufratem, założone około 2700 r. przed Chr., słynące ze swego bogactwa, rozwiniętego handlu i rzemiosła, a także będące centrum przemysłu i nauki, zwłaszcza astronomii (znajdowało się tam osiem wysokich wież, będących obserwatoriami astronomicznymi).

w. 92–93: Mowa o jednej z walk podczas tzw. wojen perskich, stoczonej pod Maratonem, w której wojsko greckie pod wodzą Miltiadesa, złożone z wolnych obywateli miast greckich pokonało liczniejszą armię perską pędzoną do walki batami, zwycięstwo to przeszło do historii jako triumf wolnego ludu nad uciemiężonymi najeźdźcami.

w. 97: Lach — tu: Polak; przedstawiciel grupy plemion lechickich (zachodniosłowiańskich), z której wyłoniły się plemiona polskie (nazwa Lach pochodzi z języka ruskiego); terytoria zajmowane przez plemiona lechitów (Lędzian) określa się umownie: jako granicę zachodnią przyjmując linię Wieprza i Wisłoka, jako wschodnią zaś, obszar górnego Dniestru lub nawet Styru, między Bugiem a Prypecią; rodny — tu: z tego samego narodu, plemienia.

w. 98: Wołga — wielka rzeka w Rosji przeduralskiej, płynąca wyłącznie przez terytorium tego kraju; najdłuższa i największa rzeka w Europie, jednocześnie największa rzeka na świecie mająca ujście w Morzu Kaspijskim, spływająca do niego największą w Europie deltą; Ossa — Osa, rzeka płynąca przez terytorium północnej Polski, prawy dopływ dolnej Wisły. Pierwsza wzmianka o tej rzece pochodzi z 1222 r., stanowiła ówcześnie granicę między Mazowszem i Prusami; Dniepr — rzeka płynąca przez terytoria Rosji, Białorusi i Ukrainy; znana już w V w. przed Chr. z zapisków Herodota, który uznawał ją za trzecią największą rzekę świata, po Nilu i Dunaju.

w. 99: Zaporoż — Zaporoże, historyczna kraina położona nad Dnieprem (w dolnym biegu), obszar dawnego województwa kijowskiego, zarządzany przez ród Wiśniowieckich; miejsce schronienia dla zbiegów z Rzeczypospolitej, Mołdawii i Rosji, tzw. Kozaków Zaporoskich, społeczności zorganizowanej na sposób wojskowy, utrzymującej się z wypraw łupieskich, sięgających terytoriów tatarskich i tureckich.

w. 100: Potomności żelazne w wodach utkwił słupy –  słupy wbite w 1003 roku w rzekę Salę; oznaczały granicę państwa Chrobrego z Niemcami. Miało ono wówczas największe terytorium, po Dniepr; w jego skład poza Polską wchodziły Czechy, Morawy, Słowacja, Łużyce, Milsko i Miśnia.

w. 101: Mars — staroitalski bóg wojny; jeden z głównych bogów w mit. rz., utożsamiany z gr. Aresem, syn Junony; prawdopodobnie początkowo czczony jako patron pór roku, szczególnie wiosny. Na cześć Marsa organizowano tzw. ver sacrum, świętą wiosnę, podczas której poświęcano mu roczniki młodzieży, które szły w świat prowadzone przez wilka lub dzięcioła w poszukiwaniu szczęścia, z zamiarem założenia nowych miast.Pasterze powierzali mu swoje stada, aby bronił je przed watahami wilków. Był czczony jako ojciec bliźniąt Romulusa i Remusa. Marsowi poświęcony był wilk, dzięcioł i dąb;
laur — (wawrzyn) symbol zwycięstwa, także militarnego, w równej walce, przyznawany dowódcom oraz zwycięzcom igrzysk olimpijskich, których głowy ozdabiano wieńcem splecionym z gałązek laurowych; z czasem rozprzestrzenił się na wiele dziedzin życia, oznaczając zwycięstwo jako takie.

w. 102: Flora — italska bogini wiosny oraz kwiatów w ogrodach i na polach uprawnych, a także świeżej roślinności; przedstawiana jako młoda kobieta z kwiatami we włosach; Cerera — mit. rz. bogini urodzajów, ziemi uprawnej, zbóż, córka Saturna i Ops; była bóstwem czczonym przez Latynów; jej kult został całkowicie wyparty przez wprowadzony w 496 r. przed Chr. kult Demeter, z którą jest identyfikowana. Jej atrybutami były kłosy zbóż, kwiaty maku, kogut, cyprys.

w. 114: chaoński dąb — święty dąb w sanktuarium Zeusa w Epirze, nazywanym również chaońskim państwem.

w. 115: wawrzyn — laur, por. obj. w. 101.

w. 121: Zefiry — Zefir, mit. gr. bóg wiatru zachodniego; łagodny wiatr, zwiastun wiosny, opiekun żeglarzy, metaforycznie: znak dobrej pory.

w. 124: różowa jutrznia — mit. gr. Eos, personifikacja jutrzenki, siostra Heliosa i Selene, przedstawiana (przez Homera) jako „bogini o różowych palcach”. Ze związku Eos z Astrajosem urodziły się wichry: Boreasz, Zefir i Notos, a także gwiazdy, między innymi poranną Eosforos; skazana na miłosne udręki przez Afrodytę, zazdrosną o jej związek z Aresem.

w. 126: kurpie — rodzaj obuwia, chodaki.

w. 127: szłyk — szpiczasto zakończona czapka, najczęściej futrzana, tu: słomiana.

w. 132: czczy — nieurodzajny; utłuszczać — użyźniać glebę, nawozić.

w. 136: otrok — chłopiec, młodzieniec.

w. 143–144: pług na rogi wiązać — przywiązywać pług wołom do rogów.

w. 151: przepomnieć — zapomnieć, pominąć.

w. 153: grabl — (grabla), grabie.

w. 156 : w pięćgran — w pięciobok.

w. 162: osób — osobno.

w. 163: naski — nasz.

w. 168: poczosy — tu: pokosy, tj. ścinane główki kapusty.

w. 170: przetak — sito służące do oczyszczania ziarna.

w. 171: tłusta (mgła) — tu: gęsta.

w. 178: Oryjon — Orion, charakterystyczny gwiazdozbiór nieba zimowego, widoczny od października do marca, w mit. gr. syn Posejdona, myśliwy, który chełpił się tym, że potrafi zabić każde zwierzę; ukąszony przez skorpiona, został przeniesiony na niebo i umieszczony pomiędzy przypisywanym mu psem (Syriuszem), a Skorpionem kąsającym go w piętę; goni Plejady i Hijady, w których jest zakochany. W sztuce przedstawiany w pozycji obronnej przed atakującym go bykiem, z tarczą i maczugą w rękach oraz mieczem przy pasie.

w. 181: sosisty — soczysty.

w. 190: bobek — laur, por. obj. w. 101.

w. 191: kaganiec — kaganek, ogarek; koszałki z siciny — rodzaj kosza z przykrywką plecionego z sitowia.

w. 192: rokicina — rokita, krzewiasty gatunek wierzby, rosnąca na wilgotnym podłożu.

w. 194: osła — osełka.

w. 202: bachmat — tatarski silny koń pociągowy, krępy o krótkich nogach.

w. 203: piany — pijany, tu: napojony, nasączony (skrócenie ze względów wersyfikacyjnych).

w. 212: brudny — niewyraźnego koloru.

w. 214 zob ptaszy — zob ptasia, to, co daje się ptakom (ziarnojadom) do jedzenia.

w. 215: niepłatny — pozbawiony kwiatów.

w. 216: brunatek szkarłatny — szarłat, amarantus, roślina ozdobna o amarantowych kwiatach.

w. 220: szafran — krokus, roślina cebulkowa o barwnych różnokolorowych kwiatach, uprawiana w ponad 80 odmianach, najliczniej występująca w rejonie Morza Śródziemnego, hodowana także w Polsce. Używana w ziołolecznictwie, oraz jako przyprawa; wierzono także, że stanowi afrodyzjak.

w. 233: przepukły — pęknięty; śloza — łza.

w. 237: list — tu: liść.

w. 243: Jowisz — Jupiter,najważniejszebóstwo panteonu rzymskiego, panujące nad światłem, niebem i wszelkimi zjawiskami atmosferycznymi, władca bogów i ludzi. Syn Saturna i Ops, mąż Junony; utożsamiany z gr. Zeusem.; Themis — mit. gr. bogini obyczajów i porządku, uosobienie sprawiedliwości; przedstawiana z rogiem obfitości lub z zawiązanymi oczami wagą i mieczem; córka Gai i Uranosa, żona Zeusa, ze związku z nim urodziła Mojry oraz Hory, boginie ładu i sprawiedliwości we wszechświecie: Ejrene — Pokój, Eunomię — Praworządność i Dikę — Sprawiedliwość, czczone również jako boginie pór roku, znane w Atenach pod imionami Thallo ‘Kwitnąca’, Aukso od gr. ‘powiększam’, Karpo gr. ‘owoc’.

w. 244: Irene — Ejrene, córka Temidy i Zeusa, mit. gr. bogini pokoju, czczona również przez Rzymian (łac. Irene). Jedna z Hor, por. wyżej; Dirce — właśc. Dike, córka Temidy i Zeusa, mit. gr. bogini sprawiedliwości.

w. 245: Eunomije — jedna z trzech córek Temidy i Zeusa, Hora, bogini praworządności.

w. 246: Prozerpina — mit. gr. Kora‑Persefona, córka Zeusa i Demeter, żona Hadesa — władcy podziemia, bogini świata cieni. Często oddawano jej cześć razem z matką Demeter, utożsamianą z mit. rz. Cererą, boginią roli i urodzajów, która wg mitu nauczyła ludzi uprawy roli, czczoną szczególnie na wsiach.

w. 248: Wenus —  Wenera, mit. rz. opiekunka ogrodów, bogini wiosny, uznawana za boginię piękna i miłości; utożsamiona (w II w. przed Chr.) z mit. gr. Afrodytą.

w. 253: Najady — jedne z Nimf, mit. gr. licznych bóstw żeńskich (gr. Nymfaj, łac. Nymphae), córek Zeusa, zamieszkujące wódy lądowe m.in. potoki i strumyki. Uosobienie płodności i wdzięku.

w. 254: Oready — Nimfy zamieszkujące góry i groty; por. wyżej.

w. 255: Dryjas — Nimfa (lub Nimfy dryades) leśna, zamieszkująca drzewa, nieśmiertelna w przeciwieństwie do hamadriad, które umierały wraz ze śmiercią zamieszkiwanego przez siebie drzewa; Faun — mit. gr. bożek lasów, opiekun drzew, ukazywany w poezji często w pogoni za Nimfami, w zalotach do tych boginek.

w. 256: Satyr — właśc. satyrowie (zwani także sylenami), towarzysze Dionizosa, przedstawiani pod postacią człowieka, ale z koźlimi uszami i ogonem, mieszkańcy lasów często przebywający w towarzystwie Nimf.

w. 259: turkawka - gatunek gołębia o czarno‑rudym upierzeniu, niegdyś najliczniej występujący na obszarze Polski w czasie wiosenno‑letnim.

w. 273: mdlejszy — słabszy, mniejszy.

w. 279: jarlik — młody baranek.

w. 293: chaszcze — gęste zarośla, krzaki (ukr. guszcze).

w. 320: macedoński… bucefał — rosły, potężny koń; od gr. Bukephalos koń Aleksandra Macedońskiego (gr. bus ‘byk’, kephalos ‘głowa’).

w. 324: poryżać — rżeć od czasu do czasu.

w. 326: Korybant — jeden z dziewięciu towarzyszy Matki Bogów Kybele, którzy wykonywali na jej cześć orgiastyczny taniec przy muzyce cymbałów, fletów i bębenków.

w. 327–328: Aluzja do Stanisława Augusta Poniatowskiego, który piastując urząd stolnika litewskiego, został wyznaczony na króla Polski.

w. 336: podarze — podarunek, dar.

w. 338: postrzegacz — obserwator.

w. 342: chramać — niedomagać, być upośledzonym.

w. 343: ugnieciony — udręczony, zgnębiony przez kogoś.

w. 346: zaskwarzać — tu: zapalać, rozniecać.

w. 347: spartańskie słupy — kolumny znane przede wszystkim z architektury greckiej, budowane w jednym z trzech stylów architektonicznych; por. niżej (obj. w. 352).

w. 348: sztuczny — wykonany przez człowieka, nie będący wytworem natury.

w. 350: alabastr — alabaster, odmiana białego gipsu o dużych walorach dekoracyjnych, wysoko cenionego jako materiał rzeźbiarski.

w. 352 Jońskim marmur kuty kształtem wspiera dachu - kolumny w stylu jońskim; jednym z trzech stylów antycznej architektury, zwany również żeńskim (poza doryckim i eolskim); kolumny budowane według tego porządku architektonicznego charakteryzowały się lekkością, smukłymi proporcjami i ozdobnością, szczególnym elementem była ślimacznica zwieńczająca głowicę. Podstawę teoretyczną dla ukształtowania się antycznych stylów stanowił traktat Witruwiusza O architekturze, jego założenia teoretyczne były również realizowane przez architekturę renesansu.

w. 353:  złote kubki — odniesienie do cenionych prac Myrona; Miron — Myron 408–445 r. przed Chr., najsławniejszy rzeźbiarz gr., współczesny Fidiaszowi; jako pierwszy zaczął rzeźbić postaci w ruchu oraz zwierzęta; zasłynął jako twórca posągów zapaśników; do jego najsławniejszych dzieł należą: wykonany w brązie Dyskobol (zachowany w kopii marmurowej) oraz wielopostaciowa rzeźba Atena i Marsjasz.

w. 355: tyrski szkarłat — drogocenna tkanina koloru ciemnej purpury, z której wyrobu słynęło w starożytności miasto Tyr, ważny ośrodek przemysłowy i handlowy na Bliskim Wschodzie.

w. 357: złotogłów — tkanina z jedwabiu (osnowa) i złotych nici (wątek) wykonanych z płynnego złota; bardzo cenna, wykorzystywana do szycia strojów królewskich, na szaty liturgiczne oraz jako materiał ozdobny.

w. 370: Bryś i Kucziuk —  imiona psów: Bryś, prawdopodobnie zdrobnienie od brytan, Kucziuk, z tureckiego ‘mały’.

w. 374: pastewnik — tu: spiżarnia.

w. 379: Dryjady — por. obj. w. 255; Sylen — por. obj. w. 255; Faunowie — por. obj. w. 256.

w. 380: Pan — por. obj. w. 17; Pales — mit. rz. bóstwo pasterskie, wyobrażane jako kobieta lub mężczyzna, utożsamiane z Westą. Na jego cześć obchodzono święto 21 kwietnia, podczas którego składano bezkrwawe ofiary; z czasem obchody te połączono z rocznicą założenia Rzymu; Sylwan — mit. rz. bóg lasów, pól i trzód; opiekun upraw i stróż granic posiadłości; z czasem utożsamiony z Panem, Faunem i Janusem; Satyrowie — por. obj. w. 256.

w. 382: Bachus — mit. rz. bóg winnej latorośli, wina, zabaw, a także płodnych sił natury; utożsamiany z gr. Dionizosem. Uczył uprawy winogron i produkcji wina w wielu krajach, podróżował rydwanem z orszakiem nimf, bachantek, sylenów i satyrów. Silny orgiastyczny i falliczny kult Bachusa na terenach Tracji, Lidii i Frygii został wyparty przez późniejszy kult Apollona. W Atenach obchodzono na cześć Bachusa święta nazwane Lenaje (stąd przydomek boga: Lenej); po uroczystych ofiarach w jego najstarszej świątyni wytłaczano pierwsze wino, a ulicami miasta przechodziły wesołe pochody.

w. 385: statek — stateczność, stałość (uczuć).

w. 386: niepośledni — nie byle jaki, znaczny.

w. 390: czarne, co je piasek pomrzył… oczy — oczy czarne z plamkami piaskowego koloru; smoktać — całować.

w. 392: Dirce — Dirke, królowa Teb, druga żona króla Likosa, który aby ją poślubić, wtrącił do więzienia swą pierwszą żonę Antiopę. Synowie Antiopy pomścili matkę, wielokrotnie prześladowaną przez Dirke, przywiązując ja do rozszalałego byka.

w. 394: serrów… wełna — jedwab (od nazwy sericus ‘jedwabnik’).

w. 395: wino z Kampanii — Kampania (łac. Campania felix ‘szczęśliwy kraj’), region w południowej części Półwyspu Apenińskiego, słynący w starożytności z żyznych ziem i winnic, a także bukolicznego krajobrazu; stąd pochodziło wino falerneńskie.

w. 402: porożń — osobno, oddzielnie.

w. 408: przepachnieć — nasiąknąć zapachem.

w. 412: dwa obrotne stołki — por. „kto na dwóch stołkach siada, ten na ziemię pada”, NKPP III, s. 323, „Stołek” 3 (Nowa księga przysłów i wyrażeń przysłowiowych polskich. Red.: Julian Krzyżanowski, Stanisław Świrko i in. Warszawa 1969-1978, tomy I-IV).

w. 426: rota — zastęp, tu: gwiazdozbiór.

w. 429: naskok — natarcie.

w. 443 letni — leciwy, dojrzały wiekiem.

w. 445: frasunek — zmartwienie; bachowy trunek — wino, napój poświęcony Bachusowi; mit. rz. bóg winnej latorośli, wina, zabaw, a także płodnych sił natury; utożsamiany z gr. Dionizosem.

w. 448: dudarz — dudziarz; grający na dudach.

w. 451: gęśla — prymitywny instrument ludowy imitujący skrzypce, w kształcie owalnego pudła albo o wyżłobionym spodzie z płaskim wierzchem i trzema strunami; częsty atrybut pasterzy w poezji idyllicznej.

w. 456: gumno — tu: stodoła lub budynek, w którym składa się zboże przed wymłóceniem.

w. 458: starka — tu: beczka do leżakowania wina i innych trunków.

w. 459 :połeć — mięso z całego boku zwierzęcia.

w. 462: trześnia — czereśnia.

w. 463: Parys — syn Priama i Hekaby; z polecenia Zeusa rozstrzygnął spór Hery, Ateny i Afrodyty o to, która z nich, jako najpiękniejsza ma dostać jabłko rzucone przez boginię Eris; zawyrokował na korzyść Afrodyty, która w zamian obiecała mu najpiękniejszą kobietę i dopomogła w uprowadzeniu Heleny, żony Menelaosa, co stało się przyczyną wojny trojańskiej.

w. 474: dwakroć żwany — dwukrotnie przeżuty.

w. 476: zjadły — zajadły.

w. 497: szydło — tu: ostry pazur wyrastający z tyłu nogi koguta, skierowany do tyłu; ostroga.

w. 501: jurny — pełen popędu, chuci.

w. 503: gadzina — tu: drapieżny ptak.

w. 507: zrzędny — dobrze zarządzający, gospodarny.

w. 509: karbować — oznaczać.

w. 529: sam tam — tu i ówdzie.

w. 530: zapaśny — zasobny, zaopatrzony.

w. 543: czwórka woźników — tu: cztery pory roku.

w. 545: Amaltea — Kapella, najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Woźnicy, pojawia się na niebie północnym na początku grudnia. (W strefie śródziemnomorskiej pojawia się w początku października; dawniej zwiastowała koniec sezonu żeglugi).

w. 546: Niedźwiadek — okołobiegunowy gwiazdozbiór Małej Niedźwiedzicy, widoczny przez cały rok na niebie północnym, pomaga określić kierunek północny. Obserwując północ, wyglądano chmur niosących zimną i deszczową pogodę; Delfin — gwiazdozbiór kulminujący na przełomie lipca i sierpnia, jego pojawienie się oznaczało wkroczenie w czas lata; Hijady — (gr. hýein ‘padanie deszczu’, ‘płaczki’); gromada młodych gwiazd w gwiazdozbiorze Byka, w większości niedostrzegalnych gołym okiem; identyfikowane z sąsiednimi Plejadami (w tym samym gwiazdozbiorze). W mit. gr. siostry Plejad (Ambrozja, Eudora, Ajsyle, Koronis, Dione, Polykso, Fajo), rozpaczające nad tragicznym losem brata Hiasa, ukąszonego przez węża podczas polowania; Plejady — gromada gwiazd w gwiazdozbiorze Byka; mit. gr. siostry Hiad (Alkione, Elektra, Kelajno, Maja, Merope, Sterope, Tajgete), rozpaczające z tego samego powodu lub przemienione przez Zeusa w gwiazdy, by nie ścigał ich Orion. Wschód Plejad (na początku maja) zwiastował nadejście okresu letniego, natomiast ich zachód (na początku listopada) porę deszczu i słoty.

w. 550: podostatek — obfitość, wystarczająca ilość.

w. 551: śnieżoga — śnieżyca.

w. 555: dni… podmiesięczne — dni przed pełnią księżyca.

w. 556: niepłone — tu: pewne, niechybne.

w. 573: zasępiony — tu: zakryty, zasłonięty.

w. 574: trójny — potrójny.

w. 582: grobla — spiętrzenie nurtu wody usypane z ziemi w celu uzyskania siły wodnej (tama) lub zabezpieczenia terenu przed zalaniem (wał przeciwpowodziowy); pozwracać las dżdżem wysilonym — poprzewracać las deszczową nawałnicą.

w. 584: okołek — otoczka, obręcz.

w. 586: zhukany — rozbestwiony, rozwścieczony.

w. 630: hurmem — tłumnie, gromadnie.

w. 661: mir — pokój, zgoda.

w. 662: knowanie — knucie, spiskowanie.

w. 668: gwiazda, błękitną bindą z karku zawieszona — mowa o Orderze Orła Białego, ustanowionym 1 XI 1705 roku przez króla Augusta II Mocnego jako najwyższe odznaczenie za zasługi dla Rzeczypospolitej. Od 1709 roku order ten ma kształt krzyża maltańskiego, a od 1713 oku. był noszony na szyi wraz z dodatkową gwiazdą.

w. 676: lackie — polskie, lechickie (przymiotnik utworzony od rzeczownika Lach); Muzy — dziewięć sióstr, córek Zeusa i Mnemosyne, bogini pamięci; były ściśle związane z Apollonem, zwanym przodownikiem Muz (Musagetes), każda z nich była opiekunką jakiegoś rodzaju poezji, sztuki i nauki.

w. 685, 691: mdłości… mdłości — niechęć dokończenia jakiejś myśli z powodów uczuciowych; z czasu powstania utworu można wnioskować, że autor wyraża żal sejmu rozbiorowego (1773–1775), którego uchwałą Żmudź dostała się pod zabór rosyjski.


[1] Zob. zwłaszcza: Jakub Frank: Księga słów Pańskich. Oprac. Jan Doktór. Warszawa 1997, tomy I-II; Jan Doktór: Jakub Frank i jego nauka na tle kryzysu religijnej tradycji osiemnastowiecznego żydostwa polskiego. Warszawa 1991; Chone Shmeruk: „Księga słów Pana” Jakuba Franka – nowe spojrzenie. „Teksty Drugie” (Warszawa) 1995, nr 6, s. 107-119; Paweł Maciejko: Wieloplemienny tłum. Jakub Frank i ruch frankistowski. Tłum. Jacek Chmielewski. Gdańsk 2014; Andrzej Fabianowski: Mickiewicz i świat żydowski. Studium z aneksami. Warszawa 2018 – osobno ciekawy jest tu Aneks I (Żydzi na ziemiach polskich, s. 181n.) i Aneks III (Frank i frankiści, s. 209n.). Także: Antoni Czyż: Rojny i gwarny blask kultury. Literacka „varietas” i historyczne „multum” tekstów. Siedlce 2019, rozdział: Prawda współistnienia. Polacy, Żydzi bez grozy uogólnień.

[2] Por.: Marta Kowalewska: Opowiem wam o „Daas”… Film o Jakubie Franku. „Do źródeł” (Siedlce) r. VI-XI: 2014, s. 139-142. [Fragment pracy magisterskiej, której promotorem był prof. Antoni Czyż. Maszynopis w Archiwum Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach].

[3] Zob. m. in.: Elżbieta Aleksandrowska: Antoni Korwin Kossakowski. W zbiorze: Pisarze polskiego oświecenia. Tom I. Red.: Teresa Kostkiewiczowa, Zbigniew Goliński. Warszawa 1992, s. 283n.

[4] Andrzej Żuławski: Moliwda. Wstęp: Anton Czyż. Warszawa 1994. Zob. też: Piotr Misztela: Męka dociekania. Obraz Jakuba Franka w „Moliwdzie” Andrzeja Żuławskiego. „Ruch Literacki” (Kraków) 2018, z. 5. Także: Antoni Czyż: Rojny i gwarny blask kultury, op cit., rozdział: Trans i chłod oświecenia w filmie. Andrzej Żuławski („Diabeł”) – Federico Fellini („Casanova”).