Nieznane listy Magdaleny Mortęskiej. Teksty i komentarz

1. Wprowadzenie

Uprzejmości pana Profesora Rafała Witkowskiego, który go odkrył, zawdzięczam tekst rękopisu nieznanego autora, a raczej kompilatora, pod długim tytułem:

ŁAŃCUCH ZAKONNYCH WOLNOŚCI

reformacji chełmińskiej reguły s. ojca Benedykta przez staranie przew. panny Magdaleny z Mortąg Mortęskiej, pierwszej klasztoru chełmińskiego ksieni, w ogniwa kanonów ss. roku 1579, a pracowicie roku 1631 zaczęty, roku zaś 1663, dnia 13 lutego porządnie spisany[1].

Kompilator był niewątpliwie księdzem, najprawdopodobniej związanym z klasztorem benedyktynek w Sandomierzu, gdyż jego trudności zna najlepiej i wypowiedzi jego zakonnic kilkakrotnie przytacza. Data jego pracy – rok 1663 – wyznacza nam chyba czas ostatniego znanego sporu o regułę chełmińską (i zwłaszcza tamtejszą klauzurę).

Praca ta jest zbiorem dokumentów, tekstów i listów związanych z polemiką, rozpoczętą w roku 1611 przy okazji fundacji klasztoru w Jarosławiu. Teksty są miejscami przeplatane komentarzem kompilatora; ułożone są dość chaotycznie, w każdym razie nie w porządku chronologicznym. Można to stwierdzić łatwo, gdyż dokumenty i listy są wszystkie datowane, a nieliczne inne teksty związane są ze znanymi z innych źródeł wydarzeniami.

Rękopis lubiński jest najprawdopodobniej kopią oryginalnej pracy sandomierskiego autora, sporządzoną przez kilka (zapewne) kopistek. Był własnością klasztoru przemyskiego, w którym (albo dla którego) przypuszczalnie powstał; zachowały się w nim notatki ksieni przemyskiej Leonardy Hammermueller (1855-1891). Do Lubinia trafić mógł w wieku XX, kiedy w latach międzywojennych mnich tamtejszej odrodzonej wspólnoty, o. Jozafat Ostrowski, gromadził źródła dotyczące dziejów zakonu w Polsce.

Kompilator sugeruje bardzo wyraźnie, że reguła chełmińska miała od początku jednego zajadłego krytyka, jezuitę, którego nazwiska on nigdzie nie podaje, ale mnóstwo szczegółów wskazuje na osobę o. Mikołaja Łęczyckiego[2]. To on, najpierw idąc ręka w rękę z fundatorką klasztoru sandomierskiego Elżbietą Sieniawską, później zaś już i bez jej poparcia, urabiał tak wśród episkopatu, jak i w społeczeństwie opinie nieprzychylne reformie chełmińskiej. Wzniecone przez niego trudności są zresztą poświadczone w kronikach benedyktynek chełmińskich i poznańskich; jedno jest niewytłumaczalne – i kompilator sam się temu dziwi – a mianowicie, w jaki sposób ten zakonnik mógł działać w takim duchu, tak długo, wbrew tylekroć otrzymywanym od swoich własnych władz zakazom i opiniom. Te ostatnie są w kompilacji obficie cytowane.

Pod jego to wpływem w latach 1616-1624 zagorzałym przeciwnikiem ustaw chełmińskich był biskup krakowski Marcin Szyszkowski[3], rozciągając swoją niechęć na klasztor sandomierski (istniejący od 1615) i na planowaną toruńską fundację w Radomiu. Podobnie „urobił” Łęczycki Jana Wężyka, mianowanego w 1620 biskupem przemyskim, tak że ten postanowił poddać pod obrady synodu krajowego (zwołanego w roku 1621 do Piotrkowa) problem ewentualnej ponownej reformy zreformowanych klasztorów benedyktynek. I dopiero na miejscu, przekonany argumentami innych biskupów, odstąpił od tego zamiaru, a po wizytacji klasztoru jarosławskiego ostatecznie zmienił zdanie[4]. Łęczycki musiał jednak nie tylko działać uparcie nadal, gdyż podobna akcja przygotowana też została na synod w roku 1628[5] – ale nawet zostawić jakiegoś naśladowcę, skoro kompilacja powstała (a więc była jeszcze potrzebna) jedenaście lat po jego śmierci.

2. Teksty Matki Mortęskiej

Łańcuch zakonnych wolności zawiera też kilka listów Magdaleny Mortęskiej oraz jeden spisany przez nią memoriał (może nawet dwa). Ułożę je tutaj w porządku chronologicznym. Na końcu dodam kilka innych dokumentów wziętych z tego samego rękopisu. [zob. ryciny II i III – przyp. Red.].

A. List do Stanisława Sicińskiego, biskupa przemyskiego[6]

Łańcuch zakonnych wolności, s. 118-119.

1615. Bp Siciński był zwolennikiem i obrońcą reformy chełmińskiej.

Jaśnie Wielmożny a miłościwy Księże Biskupie Przemyski,

Uniżone w ubogich modlitwach moich zakonnych, do miłościwej łaski waszej mości mego miłościwego pana pilnie oddawam służby moje. Będąc nie tylko sama świadoma, ale i z powieści panny ksieni jarosławskiej[7], o wielkiej miłościwej łasce waszmości mego miłościwego pana przeciwko ubogim klasztorom naszym, poważam się wzywać miłościwej łaski ojcowskiej waszmości mego miłościwego pana, pokornie prosząc, abyś waszmość mój miłościwy pan kilka słów za nami do Ojca s. napisać raczył, żebyśmy otrzymać mogły to, o co prosimy; gdyż dotąd w sprawach naszych duchownych, waszmości memu miłościwemu panu nie tajnych, jeszcześmy końca nie otrzymały. Przeto z powinnym poniżeniem prosimy, żebyś waszmość mój miłościwy pan raczył tę miłościwą łaskę swą pokazać, jako i ichmość ks. biskupi, którzy w diecezjach swych klasztory nasze mają: o to tylko za nami prosząc, abyśmy to otrzymały, o co prosimy. Bo iż w liście sprawa ta szerzyć się nie może, z artykułów ks. Śliwskiemu[8] podanych zrozumieć ją waszmość mój miłościwy pan będziesz raczył. Nam dosyć będzie na tym, gdy i waszmość mój miłościwy pan i dobrodziej z miłościwej łaski ojcowskiej świadectwo swe i zalecenie o ubogich dać będziesz raczył. O co drugi raz pokornie żądam i miłościwej łasce waszmości mego miłościwego pana sama siebie z tymiż siostrami pilnie oddawam. Datum z Chełmna 24 sierpnia roku P. 1615.

B. List do Wawrzyńca Gębickiego, wówczas biskupa kujawskiego

Łańcuch zakonnych wolności, s. 122-123.

1615.

Panny ksieni kopia do jegomości ks. biskupa wrocławskiego[9], a dzisiejszego arcybiskupa gnieźnieńskiego,

o takąż przyczynę do Ojca s. i strony u niej.

Jaśnie wielmożny mości panie,

Uniżone służby moje z powinną modlitwą etc.

Wziąwszy wiadomość od ks. Hieronima, w jakiej sprawie był u waszej miłości mego pana z rozkazania jegomości ks. biskupa, prosto z Lubawy odesłany do Ciechocina, przeto go znowu umyślnie posyłam do waszej miłości mego pana, abym nie tylko łaski waszej miłości mego pana w tym używała, ale i za tę waszej miłości łaskę, z której się wasza miłość mój pan do tej sprawy tak radą, jako i listem swym przyczynić ofiarować raczysz, wielce i pokornie waszej miłości naszemu miłościwemu panu i dobrodziejowi swemu społecznie ze wszystkimi podziękowała, uniżenie prosząc, aby za tą okazją widzenia się z jegomością ks. biskupem naszym miłościwym panem otrzymać-eśmy mogły to, czego ubogie sieroty z miłościwej łaski waszej mości naszego miłościwego pana potrzebujemy, co dla lepszego zrozumienia krótko namienię. Iż sprawa reformacji naszej, w roku 1579 zaczętej, a przez waszą miłość naszego miłościwego pana w roku 1600 Stolice Apostolskiej aprobacją tak jest dobrze skończona świątobliwą pracą waszej miłości, że nie tylko dostatecznie sumnienia nasze uspokoiła, ale tym więcej ukontentowała, że w niej i nieprzyjaciel do prawdziwej przygany […?] się nic naleźć nie mógł. Za czym prowadzimy życie swe za pomocą Bożą z pomnożeniem chwały Bożej, gdyż po aprobacji w tych kilku lat cztery klasztory przybyły i piątego już są początki niemałe. A iżby się w tej reformacji na potomne czasy zatrzymać mogły wszystkie i umiały, na to teraz łaski od Ojca s. prosić chcemy; do czego środki takie zdadzą się być najsposobniejsze. 1. Używanie ćwiczenia duchownego już aprobowanego jednostajnie we wszystkich klasztorach. 2. Zjednoczenie klasztorów tych, które też już są aprobowane. 3. Dostatek kapłanów godnych i pobożnych, których abyśmy mogły zawsze mieć, pewną sumę klasztorowi chełmińskiemu należącą na seminarium obrócić-eśmy umyśliły, z którego by klasztory zakonu tej reformacji kapłanów zasięgać mogły. Te trzy, mój miłościwy panie, tak jako w sobie żadnego podejrzenia mieć nie mogą, tak się też do otrzymania podobne być zdadzą u Ojca s., gdy do tego przystąpi łaska waszej miłości mego pana i dobrodzieja naszego. A w tym widzi Pan Bóg, choć się ludziom inaczej zda, o żadnym przodkowaniu ani dependencjej nie myślę, tylko sobie i wszystkim tego szukam, aby w postępkach doskonałości zakonnej postępowały, i w niej się zatrzymać mogły i umiały, mieszkając w związku miłości powinnej, bez której i największa pobożność nic nie waży; która iż nie w słowach, ale w udzielaniu się należy, tym się chełmiński klasztor nie targa, gdy się wszystkim darmo udziela. Przeto aby nam w teraźniejszych potrzebach do otrzymania miłościwa łaska waszmości naszego miłościwego pana dopomogła, społecznie ze wszystkimi z poniżeniem proszę, etc. Datum w Chełmnie 1615.

C. Memoriał wysłany do biskupów konserwatorów reguły chełmińskiej

Łańcuch zakonnych wolności, s. 59-67.

Data jest niepewna: około 1618, sądząc wg wspomnianych osób i wydarzeń. Biskupi mieli spotkać się na sejmie.

Memoriale do ichmość Panów konserwatorów

od jejmości panny ksieni Mortęskiej klasztoru chełmińskiego podane, w którym zamykają się filary reformacji tegoż zakonu

Po szczęśliwym zwróceniu się jegomości ks. biskupa[10] do ojczystych krajów z Rzymu, pisałam dwakroć do jegomości, prosząc pokornie, abyś mi wasza mość z łaski swej oznajmić raczył, jaki rozsądek uczyniła Stolica Apostolska w sprawie tej zakonu naszego, którą był jegomość umyślił przełożyć Ojcu św.; na co iż mi jegomość żadnego responsu nie dał, rozumiem, że jegomość z sprawami tymi do sejmu zatrzymać się raczył; częścią mię też dochodzi, że dlatego, aby się z ichmościami panami ordynariuszami o tym naradził, a na czym przez spólną radę ichmości stanie, na to od Ojca św. potwierdzenie uprosić się starać chce. A iż przez tę okazją do uspokojenia wszytkich trudności (które ten ubogi zakon od różnych i o różne sprawy często ponosi) za pomocą Bożą przyść by mogło, choć to trudno wiedzieć, do czego tym zamysłem swym jegomość ks. biskup wileński zmierza, ja jednak wsparta nadzieją, zwątpić nie mogę, że dobra zbawiennego; przeto zdało mi się to rzeczą być potrzebną po krótku sprawy te napisać. Nie stąd, aby jegomości księdzu biskupowi chełmińskiemu, memu miłościwemu panu i dobrodziejowi naszemu, jako konserwatorowi nie były jaśnie wiadome, ale stąd, abym deklarowała, w jakich terminach są teraz te sprawy klasztorów naszych, aby za tą deklaracją łatwiej przyszło o tym konferować z ichmościami. Do czego aby przystąpiła miłościwa łaska i politowanie świętej pobożności tak jegomości mego miłościwego pana i dobrodzieja, jako i drugich ichmościów panów konserwatorów, z wielkim uniżeniem pokornie prosimy. Abowiem z tej zamieszki, którą jest pokój nasz rozerwany, my same przez się, będąc najmniejszą cząstką w domu Pańskim, nie wynidziem, aż przez rozsądek zwierzchności, pod którą ja to wszytko poddawam; o to tylko pokornie proszę, aby te filary, na których ten zakon nasz porządnie reformowany stanął, nie były w ni w czym poruszone.

Pierwszy filar jest: przywileje nasze, nadane zakonowi tej reformacji, na które bardzo biją ichmość panowie ordynariuszowie[11], przemyśliwając o tym, aby były zniesione; mienią, że są przeciwko ich jurysdykcji, którą mają nad klasztorami w swej diecezji, a obrazę stąd biorą, iż tym klasztorom konserwatorami są postanowieni; których urząd jest władzą Stolice Apostolskiej loci ordynariuszów jurysdykcją moderować, aby się przywilejom nadanym praeiudicium żadne nie działo. A ichmość chcą, aby w swych diecezjach wolnie rządzili, na przywileje czyjeżkolwiek nic nie respektując. W czym ichmość nie baczą, iż jeśli przywileje te zniosą, tedy i władzy żadnej nad klasztorami tymi mieć nie mogą. Bowiem przywileje nasze i reformacja, wyjąwszy nas z powładania zakonników, z konserwacją łask nam nadanych od s. Stolice Apostolskiej i z naznaczeniem konserwatorów do zachowania i używania tych łask, władzy ichmościów ordynariuszów podali; tedy ichmość panowie ordynariuszowie przywilej swój rządzenia zakonnicami od zakonników wyjętymi tracą, kiedy nam łask pozwolonych używania zbronią. A jako mam sprawę, kiedym się radziła, jest o tym jasny kanon, can. 7 dist. 74, po łacinie napisany: Privilegium meretur amittere qui permissa sibi abutitur potestate – a mnie go po polsku tak przetłumaczono: „Słusznie przywilej nie służy temu, który pozwolonej sobie władzy źle używa”. Zaprawdę dziwną Opatrzność Boską przyznawać musimy, że te konserwatory ubogiemu zakonowi naszemu zrządzić w tym raczył, bowiem nasze nieumiejętne obmyślanie nie miało respektu na przyszłe potrzeby w przypadkach, które się często trafiają. Lecz dobroć Boska, która Kościołem s. rządzi przez Stolicę Apostolską, sama te to konserwatory zrządziła, na wszelakie dobro zakonowi temu i do zatrzymania się w powinnym rządzie zakonnym wedle reguły i kanonów s. władzy, którą Ojciec s. ichmościom panom ordynariuszom przez te przywileje nad nami postanowił i do ojcowskiej opieki nas zalecił, abyśmy się wedle profesji swej rządziły – uchowaj Boże, aby kto ichmościom w tym przeszkadzać miał. Owszem prosimy, aby straż ichmościów pasterska nad nami w tym nigdy nie ustawała, abyśmy tak żyły, jakośmy Panu Bogu ślubowały wedle reguły swej; a nie należących wolności aby nam nigdy nie dopuszczano.

Trzecim (sic) filarem zakonu naszego są deklaracje na regułę s. Benedykta, nam władzą powagi Stolice Apostolskiej aprobowane. Ten filar aby był obalony, z tych dwóch klasztorów z dopuszczenia Pańskiego i omylnej rady, toruńskiego i nieświeskiego, są wielkie usiłowania; i tak się teraz deklarowała panna ksieni toruńska, że się zgromadzenie jej nie uspokoi, aż te dwie rzeczy przyjęte będą: pierwsza, deklaracje te, które ona ma podać; druga, tytułem aby reformacja nasza kasyneńskiemu zakonowi była przypisana, a potem o konfirmacją tego posłać do Ojca św.

To pisanie, które ona ma podać abo podawa, nie jest insze, jedno co jest w deklaracjach aprobowanych naszych, tylko że rzecz wielą słów jest zagęszczona i nie tym rozdziałom reguły deklaracje kasyneńskie przypisane są, ale inszym; za czym, choćby odmiany w życiu nie uczyniły, przecie by porządek egzemplarza pieczętowanego bardzo pomieszały i tak by zakon ten autentyk swój utracił, do którego zawsze ucieczkę mieć zakon może na potomne czasy. Do tego ta odmiana deklaracji zawsze by była wielkim poruszeniem we wszystkich klasztorach umysłów uspokojonych, i to, co z wielką pracą święta pobożność ichmościów panów ordynariuszów nie bez wielkiego kosztu i nakładu klasztoru tego, z którego one wyszły, sprawiła i otrzymała – wszystko by bez żadnej słusznej przyczyny, bez potrzeby i bez pożytku, ladajako, lekkomyślnie w niwecz poszło, czego nie dopuszczaj Boże. Co się dotyczy tytułów reformacji zakonu naszego, komu je przypisać należy: jeżeli tę przypiszem reformacją zakonnikom kassyneńskim, będzie błąd wielki, gdyż się im ani śniło o niej, ani wiadomości o niej mają, jako stanęła. Nam dosyć na tym, że do ich zakonu uczestnictwa należym, ponieważ nas Stolica Apostolska do tego zakonu inkorporowała, dlatego że zwyczaje życia naszego od początku wprowadzone, są zgodne z ich statutami abo deklaracjami. Jeżeli przecie przypiszem na tak mocne domaganie, toć się tym do ich władzy, przywilejów egzempcji naszej bardzo naruszywszy, pewnie podamy i pokażemy wielki niestatek nasz. Pierwejśmy się starały, aby nas z mocy ich wyjęto, a teraz zaś reformacją im przypisując, damy im okazją, aby się tej władzy kiedykolwiek nad nami domagali.

Zaprawdę reformacja nasza nie może być przypisana, tylko ordynariuszom, którzy sobie na pomoc przyzwali ojców jezuitów. W czym był najpierwszy ks. Piotr Kostka, biskup chełmiński[12], a z jezuitów ks. Jan Konariusz[13], rektor poznański, z księdzem Zębowskim, potem inszy następujący ordynariuszowie toż czynili. A mianowicie dzisiejszy jegomość ksiądz arcybiskup gnieźnieński Gębicki[14], jako pilność i staranie o tym mieć raczył, tak o dobry rząd nasz, jako i aprobacją jego w Rzymie, trudno w tej krótkości wypowiedzieć i wspomnieć w tym wszytkie dobrodziejstwa jego. Toż inszy dotąd czynią, zatrzymywając nas w zaczętych porządkach, tak w toruńskim, w żarnowieckim i w chełmińskim klasztorze, nie bez pracy wielkiej w pilnym staraniu. A to i dzisiejszy jegomość ksiądz biskup chełmiński Jan Kuczborski[15], nasz miłościwy pan i dobrodziej, jako pilną zabiegłością swą około tego podejmuje fatygi, z świętej pobożności a miłościwej łaski swej ojcowskiej, jasna to w oczach wszytkich. Jakoż to tedy komu inszemu przypisać się może przeciw tak jasnej prawdzie, która w dobrej wiadomości jest jasna u wszytkich? Jako zakonnicy kasyneńscy w Padwie należeć do tego mogą, kiedy ich zakonu i klasztorów jako Prusy, tak i Litwa nie miały do tych czasów? etc.

A jeżeli się do tej książki odezwą, wedle której reformacja nasza z kasyneńskimi konstytucjami jest stosowana, niechże i tu pokażą, kto ją do zachowania oddawał, kto ją do klasztoru pierwszego, z którego drugie poszły, introdukował, bez czego ważno być nie może. Czemuż się tedy tego te dwie głowy[16] tak bardzo domagają, którym by tytułem wiele wszytkiemu zakonowi zaszkodziły, a sobie ni do czego by dobrego tym nie dopomogły?

Prawda to: iż jegomość ks. komisarz, mając to zlecenie, aby nasze wszytkie porządki życia zakonnego uważał i pilnie rozstrzygał, te gdy były przed jegomością czytane, bojąc się, aby co przeciwnego zakonowi temu, do którego nas Stolica Apostolska przysądziła, nie było – w rękach swych trzymając regułę z deklaracjami z Kasynu, przez ks. Krajewskiego przywiezioną, upatrzywszy to, że się we wszytkiej prawie istocie do zachowania reguł, kanonów i ustaw życia zakonnego zgadzało; a mając w tym natenczas władzę Stolice Apostolskiej, przecie ich nam do zachowania nie podał, ani ich używać nakazał. Te tylko, które już przez lat 46 we wszytkich klasztorach w używaniu mamy, podpisem ręki swej i z pieczęcią oddał, dekretem swym danych obligował i do aprobacji nuncjuszów wedle rozkazania bulli podał.

A jeśliż natenczas nie były nam od jegomości ks. komisarza podane, kiedy władzą Ojca św. mógł to jegomość był uczynić, jako proszę może je nam teraz kto, i tak ledajako, podawać? – wielkiemu rozsądkowi ichmościów pp. konserwatorów ja to oddawam.

Klasztor zaś nieświeski ostrze bardzo na ten filar zakonny następuje, bo upatrzywszy sobie deklaracje padewskie, przeciwko porządkom zakonnym, z którymi tam są posłane, zdrożnymi bardzo środkami ich broni. Pierwej uszczypliwymi karteluszami, a teraz znowu z małego pojęcia swego źle udał jegomości ks. biskupowi swemu wileńskiemu sprawę tę abo obronę na on pierwszy od niego podany kartelusz od spowiednika naszego po łacinie napisaną, a ich spowiednikom tym umysłem podaną, aby jasną prawdę poznawszy, nie obierały sobie nowych ustaw, gdyż takiej odmienności bronią kanony ludziom zakonnym. Którym to ich ostrym udaniem, obawiam się obrazy jegomości ks. biskupa wileńskiego na mnie. Zaprawdę to niewinnie, bom i najmniej o tym nie wiedziała, co napisał, ani o tym, że pisał; jest kopia tego, ale widzę, że nie masz nic obraźliwego, przyrównawszy do kart, jako on ich był. Czy to już podobno i odgrzebać się będzie grzechem, czyli ubitemu napłakać się nie wolno? Czyli uwalanemu kalumniami ze zgorszeniem wielu otrzeć się nie godzi?

Słała dla porady panna ksieni nieświeska do panny ksieni toruńskiej, że się jej z tego znać wymówiła, a boję się, aby tak było, bo ile baczyć mogę, zda mi się, że panna ksieni nieświeska za tymi deklaracjami oczekiwa, o których ją panna ksieni toruńska upewniła, że je wedle jej podania drukować miano.[17]

Ale na cóż inszego szukają pomocy, jedno na zepsowanie aprobowanych deklaracji? Które deklaracje, iż są filarem tego zakonu, tedyć jeśli go zepsują, upaść przyjdzie zakonowi. Jedne bowiem ustawy jeden duch rządzi i daje im stałość; ale obcy to duch, który różne od powszechnych i wszytkim pospolitych ustaw, z wielką szkodą zobopólnej miłości, między uspokojone wnosi. Przeto się upadku prędkiego spodziewać muszę, jeśliż nas tak ichmość panowie ordynariuszowie z jedności w rozsypkę i w rozróżnienie ustaw puszczą. Bo to za tym pewnie pójdzie, że co klasztor, to insze ustawy; a miasto zobopólnej miłości nienawiść, i miasto ratunku w dobrym zakonnym przeszkodę jeden klasztor drugiemu czynić będzie. Skąd zgorszenie, a za tym karanie Pańskie z odjęciem błogosławieństwa powierzchnego.

Biją na ten filar i niektórzy obcy, do tego nie należący[18], aby go obalić, a inszy na to miejsce taki postawić, którym by zakon ten klauzurą był ściśniony. Czego że sami przez się dowieść nie mogą, ordynariusze różnymi sposobami i pisaniem swym nakłaniają; skąd częste trudności i przeszkody do spokojnego używania przywilejów na nas przywodzą, przez ordynariusze i przez insze, czyniąc radę i na to, aby jeśli nie teraz, tedy po śmierci mojej trudnie ich ucisnąć, przemyśliwają.

Jakoż tedy fundacje nowe i persony do zakonu przyjmować? Zawiedziem ich bardzo, jeśli te sekty nie ustaną między nami, i jeśli nas ichmość panowie konserwatorowie za konsensem ichmość panów ordynariuszów nie przymuszą do tej jedności, która nam jest nakazana z potwierdzeniem fundamentu zakonu naszego, to jest reguły deklarowanej mocą Stolice Apostolskiej, w której się o uspokojenie sumieniów dla wszytkich potomnych konwentów porządnie, poważnie, z pilnością starano o konfirmację abo odnowienie przywilejów, mając w domu konserwatory naznaczone od Stolice s. Sam Kościół s. uczy, że nie potrzeba, bo jako mam sprawę, w Kościele s. odnowienie przywilejów nowego prawa nie stanowi, ale to, co pierwej przynależało, zachowuje. Decret. Greg. cap. 3 de confirm. utili vel inutili. Przeto uniżenie prosimy, aby to utrapienie dusz naszych teraz spólną radą było umorzone.

Czwarty filar zakonu tego jest unia, na którą wszyscy wespół biją, a nie dziw: iż jest zmocnieniem drugich, przeto na tę spólnie biją. Pożytki uniej s. mnie opisać niepodobno, te tylko rzeczy świeżo doświadczone, z których wysoki rozsądek ichmościów dalszych dojrzeć będzie raczył, namienię; i pokażę pożytki uniej pokazaniem szkód wielkich zróżnienia od uniej.

Unia jest związkiem miłości, w której mandat Pański od unitów[19] skutek swój i wypełnienie odnosi, spólnym znaszaniem się o potrzebach, spólnym ochronieniem szkód, spólnymi przestrogami, spólnymi ratunkami w potrzebie, które z łaski Bożej klasztory nasze z wielkim zbudowaniem zachowują między sobą i z nich się cieszą.

Do tej jedności klasztor toruński długo przystąpić nie chciał – cóż sprawił? Naprzód ustawiczne trudności, rozmaite rzeczy zakonowi zadawał przez lat 25. Druga, zgorszył nieświeski konwent, bo za jego powodem, idąc na przeciwieństwo, reguły odmienia, udawaniem nie należącym wszystkiemu zakonowi szkodzi.

Klasztorowi sendomirskiemu ordynariusz unią świętą rozerwać i zrzucić z siebie pozwolił, a które na to nie pozwoliły, albo zezwolić nie chciały, z fundacji je precz wyrzucono z rozkazania jego. Za czym przyszedł klasztor ten w wielkie pomieszanie i w spustoszałość we wszystko dobro taką, z której i same ściany klasztorne upadek zakonny w sobie pokazują, swym znacznym nakłonieniem się do upadku, i są bez rady, ni skąd ratunku nie mając. Bo ordynariusz fundatorkę[20] upomina, aby budowała, a ona zaś mówi, żem ja tym fundację uczyniła, które są w unii, a inszych wiedzieć nie chcę, aż tu te będą, które ode mnie fundacją odbierały; czemu z niej są rozproszone? bowiem póki w uniej trwały, póty też rząd był lepszy i na środkach do naprawy rządu dobrego nie schodziło. A słusznie mówi: bo nie bez przyczyny kanony s. i białogłowskim klasztorom spólną unią mieć rozkazują, byle tylko potwierdzenie ojca s. było; jakie my też z łaski Bożej mamy. Która konfirmacja nie tylko ichmościom panom ordynariuszom jurysdykcji bynajmniej nie szkodzi, jako ichmość mniemaja, ale i owszem utwierdza ją, bo i tych łask utwierdzonych i pozwolonych iż za aprobacją ichmościów panów ordynariuszów używać pozwolono, a inaczej nie.

Cóż tym jurysdykcji ichmościów ubędzie, że te ubogie sieroty w obopólnej miłości, by najodleglej siebie mieszkały, mandat Boży wypełnią; a bliższe siebie dogodą, jakiej które potrzebują, sobie dopomogą, tak w rzeczach powierzchownych, jako i w duchownych? A na ostatek, co tym komu ubędzie, że się obopólnie, w Panu Bogu swym o sobie wiedząc, zewnątrz i po wierzchu cieszymy z ukontentowaniem się z powołania naszego, do jednego jarzma i w takiej jednakowości z umysłu spólnego we wszytkim? Skąd ufność spólna, szczerość z miłości roście.

O jako nas bardzo krzywdzi, kto nam to dobrodziejstwo bierze abo w nim przeszkadza! Bo nam na tym do wszelkiego dobra zakonnego i zbawiennego, na zniszczenie zakonu wrota zamyka. Związek bowiem uniej s. we wszytkich Duchem S. jednakie pragnienie, jednakie skutki i usiłowania do pomnożenia chwały Boskiej sprawuje; a w rozróżnieniu rozerwanie między nimi we wszytkim czyni, z wielką szkodą we wszytkim, ale i w skutecznej modlitwie. Bo jeśli zjednoczonego umysłu wysłuchać Pan obiecał i małą gromadkę, daleko się więcej do wysłuchania wielu jednomyślnych nakłoni, i będą Mu modlitwy ich wdzięczną wonnością.

Ichmość tedy pp. konserwatorów prosim z powinną pokorą, bym za obroną ichmościów, w pokoju przywilejów naszych i zjednoczenia zażywać-eśmy mogły; prosim przy tym o taki spólny dekret ichmościów pp. ordynariuszów, którym by się te ubogie klasztory od stron przeciwnych bronić mogły i w jednoczącej uniej bez rozerwania jej zachowane na potomne czasy były. Co ja wszystko dobrotliwości Boskiej i świętej pobożności a miłościwej łasce pasterskiej ichmościów oddawam, spodziewając się, że za pomocą Bożą ichmość nie będą sobie lekce ważyli owego dekretu Grzegorza s., który mnie po łacinie tak oddano:

Grave nimis et contra sacerdotale constat esse propositum velle cuiquam monasterii privilegia olim indulta confundere et ad nihilum quae sunt pro quietudine disposita niti deducere. Quaesti itaque nobis sunt monachi Castelliensis monasterii quia eidem monasterio quaedam contra ea quae a praedecessoribus vestris promissa et consuetudine longa servata sunt, festinetis super inducere; et antiquam ordinationem quadam praejudicum novitate turbare. Proinde pro his fraternitatem vestram hortamur affatibus, ut si ita est, ab eius molestia sese sine aliqua excusatione contineat, et quae ei sunt diutius custodita, nullius occasionis tentet usurpatione unvellere [?], sed cuncta illibate et sine aliqua studeat refragatione serio servare, et plus sibi in eodem monasterio quam praedecessoribus suis licuit noverit non licere etc. etc.

Item post aliquos versus sic concludit: Servatis itaque omnibus quae ut superius diximus praedecessoribus permissa sunt ac servata, cura tua sit circa actus ac vitam consistentium illic monachorum vigilantem consistere; et si quempiam illic prave conversari aut in aliquam immunditiae (quod absit) culpam inveneris incidisse, districta ac regulari emendatione corrigere. Nam sicut iis quae incongrue usurpantur fraternitatem vestram volumus abstinere, ita in his quae ad disciplinae rectitudinem vel animarum custodiam pertinent esse sollicitam modis omnibus admonemus, Greg lib. 7 Epistola 33 indict. ad Ioannem episcopum schillitanum. A po polsku tak nam przełożono: „Zbyt rzecz ciężka i przeciwna dostojności kapłańskiej, chcieć któremukolwiek klasztorowi przywileje z dawna nadane wzruszyć i pomieszać, i to znieważyć abo zepsować chcieć, czym pokój utwierdzono. Przetoż uskarżali się przed nami mnisi klasztoru kastelieńskiego, że temu klasztorowi niektóre rzeczy przeciwko temu, co im predecessorowie obiecali, i zwyczajem długim to zachowali, macie wolą coś wnosić i starą ordynacją jakimiś nowinkami sturbować. Przetoż o to braterską dostojność waszą upominamy i przestrzegamy, aby jeśli tak jest, od modestii jego bez wszelkiej wymówki się zatrzymał, i czego tak długo używali i przestrzegali, z żadnej okazji nie ważył się wzruszać, ale wszytko bez naruszenia i bez wszelkiej ociągłości statecznie zachował, i więcej sobie w tymże klasztorze wolności nie przyczyniał, niż predecessorom twoim się godziło” etc. I to po kilku słów abo wierszach tak zamyka: „Zachowawszy tedy wszystko, coś miał od twoich predecessorów pozwolonego i co w zachowaniu było, staranie twoje niech będzie około dzieła i żywota tam mieszkających mnichów czujny dozór czynić, i jeśli najdziesz, że ktokolwiek tam źle żyje albo jaki grzech nieczysty popełnił (czego Boże zachowaj), ostrością zakonną przywieść do poprawy. Bowiem jako chcemy, aby się dostojność wasza braterska powściągnęła od tego, w co się niesłusznie wtrąca i uzurpuje sobie, tak w tym, co do rządu i dyscypliny dobrej abo straży dusz dotycze się, napominamy, aby wszelakimi sposobami była czujna i dozorna.” Grzeg. Lib. 7, epistola 33, indictio ad Ioannem episcopum schillitanum.

A iżby jaśniej i prędzej ichmość obaczyć raczyli, czego temu zakonowi do uspokojenia potrzeba, dlatego króciuchno to tu namienię.

Najprzód, aby to wszystko było na inkwizycji u ichmościów, z której aby to ichmość dekretem swym spólnym przysądzić raczyli, w czym się dowodnie jasna prawda pokaże. A ufam miłosierdziu Boskiemu, że w niej ze wszytkimi sprawami tymi znaleziona będę. Przeto aby te kilka punktów w dekrecie wyraźnie były położone, prosimy pokornie.

1. Że przywileje zakonowi temu nadane dobrze i porządkiem należącym z potrzeby przez ichmość loci ordynariusze są otrzymane. Gdyż jegomość ks. biskup krakowski tym kasować chce przywileje, z wielką krzywdą naszą przeciwko nim postępując.

2. Że wszystko sporządzenie reformacji tej zgadza się we wszytkim z ordynacjami klasztorom białogłowskim po wszytkim świecie do zachowania od Kościoła s. podanymi, które do przejrzenia i stosowania z deklaracjami nam podanymi posyłam.

3. Aby tytuł i sporządzenie reformacji zakonu naszego przyznany był nie komu inszemu, tylko samym ichmościom loci ordynariuszom chełmińskim, ponieważ tak jest w samej jasnej prawdzie.

4. Mając w Panu Bogu nadzieję, że ichmość wielkim rozsądkiem swym naleźć będą raczyli, iż unia nasza, przywilejem Stolice Apostolskiej utwierdzona, iurysdykcjej ichmość loci ordynariuszom nic nie ujmuje nad klasztorami tego zakonu, gdyż się to i samym przywilejem pokaże, iż tylko jest środkiem pewnym i skutecznym do otrzymania rządu zakonnego w klasztorach.

Te punkta jeżeli ichmość do dekretu swego przyjmą za dowodami takimi, jakie są na nie: staną wielką obroną na wszytkie trudności każdemu klasztorowi. Bo że często niechętliwy nam umysł niektórych coraz to w inszym klasztorze zamieszki nowe wznieca, tym się pokazać to zawsze będzie mogło, iż już jest o tym rozsądek ichmość loci ordynariuszów, którym to właśnie rozsądzać z urzędu ichmościów należy. Wprawdzie są z łaski Bożej i Stolice Apostolskiej sporządzone bardzo dobre obrony przez ichmość pany konserwatory zakonowi temu, lecz nie tylko dla odległości niektórych klasztorów, ale i z wielu miar inszych ubogim sierotom trudna by im była ucieczka do ichmościów; aleć mieć zawsze w domu swym obronę tę, z spólnej rady i rozsądku ichmościów wszytkich podaną, za wielki by im to przywilej stało, i na potomne czasy.

Niechże sam Pan Bóg na chwałę swą świętą przez ichmość pokój sprawi ubogim, a nieśmiertelną sławę i nadgrodę ichmościom. Od których ni ocz innego w suplikacji swojej nie prosimy, tylko o to, co ichmościom Kościół s. zlecił i nakazał w te słowa: Praecipimus ut episcopi, ad solum Deum et salutem populi habentes respectum, omni tepiditate remota, ad pacem firmiter tenendam, mutuum sibi consilium et auxilium praebeant; neque hoc alicuius amore vel odio permittant. Quod si quis in hoc Dei opere tepidus inventus fuerit, damnum propriae dignitatis incurrat. Dekret P. 1 ind. 90, cap 9 ex conc. Carthaginensi 4 et ex conc. Agathensi cap 31. Po polsku: „Rozkazujemy, aby biskupi, na Boga samego tylko a na zbawienie ludzi respekt mając, złożywszy wszelaką oziębłość, do pokoju otrzymania spólną radę i pomoc sobie oddawali. A jeżeli kto w tej sprawie Bożej znajdzie się oziębłym, szkodę na własnej godności niech odnosi.”

D. Do Piotra Fabrycego[21], prowincjała jezuitów

Łańcuch zakonnych wolności, s. 164; fragment

1624

Wielebny Ojcze. Z jegomością ks. biskupem krakowskim już my się też z łaski Bożej pogodzili, że już unii nie broni tym klasztorom, które w swojej diecezji ma. Widziałam się z nim, i kiedy zrozumiał wszystko, żadnej rzeczy nie przeczył, i klasztorowi sendomirskiemu surowe rozkazanie dał, aby żadnej odmiany nie czyniły w tych wszytkich zwyczajach życia, z którymi są z Chełmna posłane, ponieważ są z reguły deklarowanej, a deklaracje te już aprobowane. [dalszego ciągu listu brak]

3. Fragmenty kilku tekstów innych autorów

Kompilacja zawiera mnóstwo dokumentów: papieskich, biskupich (niektóre powtórzone) oraz listów, przy czym z wielu z nich autor zamieścił tylko część tekstu, tę, która była mu potrzebna. Wszystko to skopiowane jest chaotycznie, a nawet granice między tekstami nie zawsze zaznaczono.

A. Relacja ks. Jakuba Śliwskiego z podróży do Rzymu 1615

Łańcuch zakonnych wolności, s. 131-135

1619

Ta relacja istnieje w dwóch wersjach, łacińskiej i polskiej. Łacińska (s. 127-131) jest nieco szersza, polska nieco swobodniejsza.

Rozdział 17: Ekspedycja u grodu rzymskiego

i proces sprawy wielebnej abbatissy chełmińskiej,

przez jegomości wielebnego prałata księdza Jakuba Śliwskiego I.U.D.[22]

Anno Domini 1615, septembris 14.

Wielebna panna Magdalena Mortęska, s. Benedykta zakonu reformatorka, P. 3 [?] ksieni chełmińska, urodzeniem i świątobliwością zacna, której cnota nieporównana i przeciwko swojej reformowanej reguły o jej potwierdzeniu ustawiczna myśl, wszystkiemu królestwu jako słońce jest wiadoma: jako dla konfirmacje swojej reguły reformowanej, tak i erekcją seminarium abo pozwolenie założenia jego kędykolwiek przy ojcach Soc. Jesu dla nauki dorosłych studentów, z których by kapłani pobożni, nabożni, uczeni, obyczajni nastawali, i posługi kapłańskie pomienionym zakonnicom oddawali – mnie, Jakuba Śliwskiego I. U. D., a teraz kolegiackiego kościoła tarnowskiego prałata i kantora, do Ojca s. pana naszego Pawła z Bożej Opatrzności papieża V, [z] zupełną mocą w sprawie abo sprawach swoich prośbą czynić, do końca pożądanego skutecznie przywieść, roku Pańskiego 1615 z Jarosławia do Rzymu szczęśliwie wyprawiła. Której to wielebnej jejmości pannie ksieni woli tako pobożnej i świątobliwej powolność oddając (kiedy Tatarzy podolski kraj mieczem i ogniem pustoszyli wzdłuż i wszerz tak straszliwie, że jejmość jaśnie oświecona księżna Anna z Sztemberku Kostczanka, oświeconego i wielmożnego nieboszczyka pana Aleksandra książęcia Ostrogskiego świątobliwa małżonka, pokrewna bliska tejże abbatissy przerzeczonej chełmińskiej, pospołu z córkami swymi, Katarzyną i Anną, z Jarosławia do Sandomierza z gardłem uciekać musiała, pobrawszy tej reformacjej zakonnic, które nowo fundowała) – w dzień święty Podwyższenia Krzyża świętego w tę drogę brać-em się począł.

 W tę drogę oddane i powierzone mi były od ichmości panien i wielebnych pp. biskupów królestwa tego w sprawie tychże zakonnic listy trzy do Ojca świętego. Pierwszy od jegomości księdza Jędrzeja Opalińskiego, biskupa poznańskiego. Wtóry od jegomości świętej pamięci Stanisława Święcickiego[23], biskupa przemyskiego. Trzeci od jegomości księdza Kuczborskiego, biskupa chełmińskiego. Które-m ja przez ręce wielebnego pana i księdza, pierwszego kameraza papieskiego, na imię Pawoniego, Ojcu s. oddał, skorom jedno z Jarosławia 14 septembra wyjachawszy, na dzień 15 decembra zdrowo do Rzymu, do matki wszystkim chrześcijanom pospolitej i do patronki wiary naszej, powtóre za żywota mego przyjachał. Wprawdzie opóźniłem się, ale tej zwłoki nie uczyniłem ani ja, ani z swoimi kompanami, ani kwarantanna u Pontewy przeprawy, za którymi piętnaście dni upustu czekać musieli – jako niepogoda więcej gwałtowna, i powódź rzek spadających z gór barzo wysokich, przez którechmy przeprawiać abo przewozić musieli, sprawiła.

Listy Ojcu s. oddawszy i suplikacją, komissę do kongregacji kardynałów spraw zakonnych radzi nieradzi przyjęliśmy. Tej kongregacji przedniejsze głowy i członki były: kardynał nazwiskiem Gallus, świętego Dominika zakonu wielki patron. Wtóry Gallo cardinalis aulae starzuchny; po tych trzeci kardynał Justinianus, człowiek potężny, potem czwarty kardynał Melinus, człowiek barzo łaskawy. Po tych piąty kardynał Bandynus podagriusz, prałat w prawie przebieglec nad insze i w języka łacińskiego mowie nie przewyższony, i co do rzeczy należy, sprawie naszej barzo przychylny przyjaciel; bodaj by się nie zeszło jaki podarek od jejmości panny ksieni posłać, a to dla jakich na potym spraw zakonnych. Bowiem z podarków pokazują się abo wyjawiają persony, i ich poważność, i przez nie łaska się utwierdza. Ostateczny w tym szeregu kardynałów był za naszej pamięci kardynał Sykstus Delphinus, Wenet, zbyt barzo nam przyjaciel, iż będąc w Polsce naszej do króla Stefana legatem, obyczajów naszych świadomy, nas sobie upodobał. Było i inszych kardynałów sześć, ale ich imion i przezwisk z familiej w tych czterech lecie[ch] zapomniało się.

Tych dwunastu kardynałów musieliśmy prywatnie w domach i pałacach ich dwakroć w tydzień pilnować i zastawać, częścią słowy, częścią pismem ich informując zostawionym, a było to z taką pracą, z takim potem, że kiedy teraz sobie na ono gorąco słoneczne (od którego, chodząc, dobrze nie pozdychali) wspominamy, musimy się wzdrygać, etc.

A iż nikt z obcych wniść może do kardynalskiej sesjej oprócz referendarza papieskiego i wątpliwości opowiadacza, które na ten czas należało jegomości Wulpiuszowi arcybiskupowi etc. etc., przyszło nam często do niego chodzić, z nim nasze postulata znosić, przez niego kongregacjej przełożyć, co by kongregacja odpowiedziała, abo w czym wątpliwość zadała, z jego ust czekać-eśmy musieli i przez tegoż kongregacją informować, na zadane wątpliwości odpowiadać i cożkolwiek by potrzeba sprawować. Krótko mówiąc, upewniam, że więcej niż czterdzieści wątpliwych artykułów przez jegomości ks. C. Wulpiusza około założenia seminarium nam do odpowiedzi podała. Na które ze dwiema prokuratorami, Armenio Agnelli naprzód, co tenże podjął się był spraw jegomości księdza biskupa krakowskiego Tylickiego, Oktawiuszowi Torolli powtóre, nie bez wielkiej modestii i trudności odpowiedzi dawaliśmy dostatecznie; czegom pewnie przypłacić musiał, zwłaszcza Armeniuszowi, człowieku w prawie najbieglejszemu etc., etc.

Kongregacja zaś iż żadnym sposobem naszym opowiedziom i sprawie miejsca nie chciała dać (nie mówię o przywileju uniej, i obierania, i nie przypuszczania do klasztoru w pewne przygody, na co bez trudności przypadła i zezwoliła kongregacja zaraz z początku), ale o seminarium się mówi, o którym trudno powiedzieć, jako wiele rozmaitymi suspicjami wykładała się sprawa, strony lat tych studentów, którzy się uczyć mieli na posługi zakonnic i zostawać kapłanami godnymi. Przeto po długiej kontrowersji z obu stron ostatnią odpowiedź wzięliśmy o tym seminarium taką: Non vuol piu[24] sentir la Congregatione le nostre domande e risposte. To jest: „Nie chce więcej kongregacja ichmościów słuchać waszych postulacji i odpowiedzi.” Dawno nam tak było powiadać!

Zatym do jegomości ze wszystkich najmożniejszego i najłaskawszego kardynała Montaltego, protektora strony królestwa naszego, poszliśmy, któremu także od jejmości księżnej Ostrogskiej, paniej mojej miłościwej i patronki w tychże sprawach, [list] oddaliśmy. Ten, skorośmy mu powiedzieli, że Kongregacja nie chce naszym suplikacjom tak świętym i słusznym pozwolić, i owszem tę wszystkę sprawę odrzuca, ani jej chce słuchać; była jego przeciwko nam lichym ludziom taka ludzkość, [że] chcąc oświadczyć swoję życzliwość i uszanowanie księżnie jejmości, sam osobą swoją dnia trzeciego papieża nawiedził, sprawę wszystkę ufnie mu przedłożył i dopiął tego, że Ociec św. swojemu datariuszowi rozkazał iść z tym wszystkim do Kongregacji, a sobie odnieść, co by było przeciwnego kanonom świętym, aby się temu zabiegło.

Stało się z łaskiej Boskiej tak, że racje, któreśmy w suplikacji włożyli, a tu by ich wypominać było daremno, strony seminarium panny abbatissy, podobały się barzo jegomości księdzu datariuszowi i zarazem nam suplikacją in forma charactere gallico, jako zwyczaj rzymski Avinione starodawny niesie, pisać pozwolił i rozkazał.

Te suplikacją, francuskim trybem pisaną, kopią jejmości pannie ksieni chełmińskiej, po moim zaraz zwróceniu się do Polskiej, z Jarosławia do Chełmna z inszymi monumentami przesłałem. Bo choć insza suplikacja rzymska, już od ojca świętego, pana naszego V Pawła podpisana i od inszych blisko siemdziesiąt podpisów warowana, u pewnego kancellarysty datariusza papieskiego jest zostawiona (co żeby jejmość panna ksieni chełmińska w pamięci miała, barzo upominam), jednak ta, o którejm wspomniał, posłana jest przez mię onejże samej, od papieża podpisana, takowym właśnie pismem i tymiż słowy, a nie różnymi sentencjami; z której, jeśli się podoba i intencji jej dogodne jest, może osądzić panna ksieni. Przeto jeśli przywilej ma się dostać z tej suplikacje, potrzeba, aby jejmość panna ksieni z Harmeniuszem Agnelli w Rzymie się porozumiała przez posztę krakowską, albo jeśli w tej potszcie są przeszkody, przez poznańską, od króla jegomości nowo założoną; u tego się niech dowiaduje, u którego pisana z datarii papieskiej owa suplikacja, pozwolona od Ojca świętego i ręką jego (tymi słowy: Camillus, jako go przed tym, nim papieżem został, zwano) podpisana, w sprawie seminarium wystawiona, uwięzła i została. Bo mnie imiona, którem był sobie napisał, w Tarnowie zgorzały, jako inszych wiele.

A kiedy się dopyta o imieniu pisarza, tedy za jedną drogą przez tegoż Armeniusza niech się postara jak najprędzej z suplikacjej nalezionej przywilej porządnie napisać formą zwykłą. Ta bowiem suplikacja, choć pewna rzecz, jest ważna, jednak gdyby papież umarł, nic by nie ważyła, gdyby wedle niej przywilej nie był napisany. Ja dobrze wiem, z jaka pracą i nóg moich boleścią owe notki do suplikacji przypisane mnie kosztują; lecz ja tego słowy rozszerzać nie chcę, a przecie bym bardzo żałował, gdyby to zginąć miało.

Spytasz mnie, wiele w Rzymie każda notka kosztuje? Odpowiadam, żem każdą płacił po czerwonemu złotemu, oprócz inszych terminat większych osób, od których dawałem dwa i więcej czerwone złote, jeśli dobrze pamiętam. To powiedziawszy, nie wiem, aby czego więcej potrzeba do dostania przywileju na seminarium. Co się tknie mnie samego, aktora tej sprawy w Rzymie, krótko dam o sobie sprawę, co już jest wyżej w łacińskim.

B. Zeznania zakonnic dotyczące klauzury

Łańcuch zakonnych swobód, s. 30n.

1622.

Ten tekst pochodzi z klasztoru chełmińskiego, ale nie wyszedł spod ręki ksieni Mortęskiej, o której jest w nim mowa w trzeciej osobie. Data wspomniana jest w tekście. Pisze prawdopodobnie sekretarka, w każdym razie mniszka dobrze obznajmiona z polemiką o klauzurę.

O sporządzeniu zawarcia panieńskiego klasztoru

w Chełmnie

Naprzód umysł nasz inszy nigdy nie był, zakon na się przyjmując, jedno ten, wszelką świątobliwość stanowi temu powinną zachować, i dlatego okazje wszystkie do rozproszenia ducha odjęłyśmy sobie i wszelakie zabawy z świeckimi przez takie sporządzenie, które z łaski Bożej jest w klasztorach naszych aż do teraźniejszego czasu. Panny świeckie, które do klasztoru dla ćwiczenia dawają, także i te, które do posługi być muszą w klasztorze, oddzieliliśmy mieszkaniem i zawarciem od zakonnych[25], tak iż żadnego pospolitowania mieć nie mogą; zaczym nie tylko z twarzy, ale i z imienia znajomości żadnej ze sobą nie mają, choć niektóre po kilku lat w klasztorze mieszkają, oprócz mistrzyń tych, które im ćwiczenia dawają. Te mistrzynie umyślnie na to obierają sposobne i do powierzenia tego godne, odmieniając je, ile tego jest potrzeba. Wejście też do świeckich zaraz przy tejże forcie klasztornej, którą się wszystek klasztor zawiera, kaplicę także swoją mają panny świeckie, w której przez kraty Mszy słuchają; na święta tylko dla kazania do kościoła w ławki swe wychodzą, które nie między świeckimi ludźmi, ale osobno mają.

A iż te posługujące, także i ciężar jaki do klasztoru wnoszących, do klasztora trafiać się musi, dlatego zakonnym refektarz jest na górze sporządzony, kędy nikt nie wchodzi nigdy, tylko same zakonnice; ani też tego nie masz żadnej potrzeby, aby tam kto wchodził, oprócz rzemieślnika, nieczęsto i za wielką strażą. Z tego zawarcia z góry żadnej nie wolno schodzić na dół bez przyzwolenia, i to nie każdego czasu.

Nowicjatowi także osobne zawarcie, z którymi też zakonne żadnego pospolitowania nie maja, tylko te dwie mistrzynie, które im ćwiczenie zakonnego życia dawają: z tymi tylko czasów pewnych mówić mogą, ale insze zakonne nigdy z nowicjuszkami mówić nie mogą, ani się im godzi.

Sporządzenie też około forty: zaraz po konsekracji naszej sporządzało się, zawarcie takie. Naprzód, aby po zawarciu klasztoru przystępu żadnego do forty ani do kraty z obu stron nie było, dwie sionki około forty na to są sporządzone, a w samej forcie krata do połowice, około której żadnej ławki mieć nie chcieliśmy, aby do rozmów dłuższych okazja nie była, i aby nie tylko ciasne, ale też i krótkie były. A stąd tę sień zowią miejscem rozmowy, iż się tam rozmowa z powinnymi i dobrodziejami płci obojej odprawuje. Acz się zdało przełożonym naszym, aby gdy w sprawach ważnych z ludźmi wielkimi rozmowę mieć potrzeba, żeby byli tym uczczeni i wniść mogli do tej sieni, która jest nazwana miejscem rozmowy; dali nam na to pozwolenie, uznawszy i potrzeby tego być słuszne, nie tylko dla uczczenia dobrodziejów i dobrodziejek, na które Kościół s. wzgląd zawsze i wszędy ma, ale i dla wielu inszych potrzeb, które dobrze uważywszy, człowiek wielki Jan Baptysta Confett, teolog i praw kościelnych doktor, Stolice Apostolskiej pisarz, pierwszy szeroce potrzeby tego pokazuje, że białogłowy uczciwe i zalecenia dobrego, insi ludzie uczciwi, z tych przyczyn, jakie sam wylicza, wniść mogą; dobrym sumieniem porządek opisany w tym zachowują, jaki się też u nas z łaski Bożej zachowuje; i tenże nam i w deklaracjach do zachowania podano.

A opuściwszy wyliczanie tych potrzeb, które ten autor kładzie, te tylko przypominam, które się też w klasztorach naszych najdują. Bo ci wszyscy, którzy dziatki swe do klasztoru oddają, tam rzeczy ich od matek pod regestrem odbierać, i gdy do dziatek swych przyjeżdżają na opatrzenie potrzeb ich, wniść muszą, gdyż przez gęste kraty tego odprawić nie mogły, a rzadka krata do obrony świątobliwości nic nie pomoże: byłaby tylko ceremonia zawarcia, a okazja do zaniechania tej ochrony, jaka teraz jest z łaski Bożej; byłaby i okazja do śmielszych i dłuższych rozmów i szeptania, bez których tak wiele lat było; a teraz by je robić, uczyniłoby to złe mniemanie, że to za daniem przyczyny stać się musiało; do tego, że i ordynacje Kongregacji mieć chcą, która poważnością wielką i z uważeniem wszystko sprawuje, stanowiąc około zakonów.

Aby i do koła żaden przystęp nie był, jest uczynione prawie przeciwko forcie; i krata żelazna dwoista gęsta do tejże sionki, która jest przed fortą, z drugą stronę też koła i tej kraty jest sionka mała, która też zawarciem przystępu broni. A iż przeciwko jest ta krata, tym umysłem się to uczyniło, aby portulanka, jeżeli nie będzie przy ksieni, gdy u forty ma z kim rozmowę, tedy przecie przez tę kratę widzieć może i słyszeć, co i z kim rozmawia. A we drzwiach też samej forty jest krateczka mała i gęsta, która na toż uczyniona, aby z niej obaczyć się mogło, kto jest u koła abo u kraty, i co mówi, bo się poszeptem nic mówić tam nie godzi, gdyż to i nie należy, oprócz na spowiedzi. Straż zaś aby się u forty wszystko wedle sporządzenia odprawowało, z ochroną i strażą, jako zawarciu należy – dwiema tylko tego powierzają, godnym powierzenia; i obrawszy portulankę i gospodynią, która staranie o żywność czynić ma. A oprócz tych dwu, a trzeciej starszej, żadnej innej nie tylko przystąpić do forty, ale ani do tej sionki u koła, ani do miejsca rozmowy wniść bez starszej abo pozwolenia jej, uchowaj Boże śmiałości takiej, żeby się tego poważyć miała; a jako sobie to za wielką poczytają, także też tego z łaski Bożej strzegą, że nie idą, jedno te, których zawołają, gdy tego potrzeba. Które z powinnymi swymi tak się rozmawiają, wszedłszy na miejsce rozmowy: portulanka drzwi otworzy, kratę zawartą zostawi, drzwi nie odstępując trzyma je; owa która do rozmowy zawołana, przy portulance stojąc, rozmówiwszy się wedle potrzeby tak z daleka głosem, niedługo się bawiąc odchodzą, bo się im stanie i rozmowa z daleka naprzykrzy.

A te, którym się wszystkiego zawarcia powierzono, przez tę kratę u koła wszystko odprawują, wydają i odbierają, co jedno być może bez otwierania forty; bo my i koła dla słusznych przyczyn mieć takiego nie chcieli, jakie przedtem było, którym się chłopięta do klasztoru wtaczali; jest teraz do wydawania i odbierania sposobne, takie jednak, którym się wtoczyć niepodobna.

Co się tycze starania się o żywność, bez której być nie może: to aby z ostrożnością jaką największą być może czyniły, w deklaracjach nam opisano, i to się też zachowuje. Że na ten czas subprzeoryszę, która ten dozór i staranie o żywność czyni, obierają z doświadczonych cnot i z ostrożności stanowi swemu przystojnej i powinnej; mając to i za powinność opisaną w deklaracjach, abyśmy przez tych dobrych przymiotów żadnej na ten urząd nie obierali: jedno taką, która by tak w sobie, jako i w tej, którą jej za towarzyszkę dadzą, przestrzegać chciała i umiała wszelkiej przystojności zakonnej, i czasu tam nic więcej nie trawiąc w folwarku, jedno bez czego być nie może. Do tego wszędy mają w folwarkach osobne zawarte swe złożenia, żeby z wszelką ochroną, a bez pospolitowania się z świeckimi, ostrożność zachowały: o czym w deklaracjach szerzej. Tęż ostrożność i sama starsza, kiedy kędy jedzie, zachowuje we wszystkim, kiedy powinna, i aby przykład dobry dała.

Te wszystkie okoliczności, do obrony powinnego zawarcia należące i ostrożności, dlatego tak szeroce opisujemy, aby każdy zrozumieć mógł umysł nasz, nie na oko czyniący, i w tym skrytym zwyczaju z dawna zaczętym statecznie dotąd trwający, i to jako z nałogu dobrego, wesoło wszystko zachowując, w wielkim swym uspokojeniu, nie myśląc ni o czym inszym, jedno żeby się Bogu podobać; pilnując zabaw swych na każdą godzinę sporządzonych, aby do żadnego próżnowania czasu nigdy nie było ani okazji. Zaprawdę z umysłu dobrowolnego, aby się zawarcie ściślej zachować mogło, jako je z łaski Boskiej zachowują, u mnie niepodobna; bo oprócz tych, które na to z osobliwą sposobnością obierają (gdyż bez tego być nie może, bo musi być kto, co się o żywność stara i przychodzące odprawuje abo opowiada, po jakiej potrzebie kto przychodzi) – ale wszystkie insze z żadnym się człowiekiem nigdy nie widzą, pogotowiu że ani rozmawiają, tylko w ten czas, kiedy się trafi z pokrewnym. A które ich tu nie mają, te do forty ani do kraty nigdy żadnej potrzeby nie mając, nie bywają ani z góry nie schodzą. Jakież, proszę, większe zawarcie być może, oprócz żebyśmy na umorzenie głodem zamurowane były? Bo inaczej i w zamurowaniu przecie by te być musiały, które by żywność od przynoszących odbierały.

A przeto nie idzie tu o poprawę zawarcia adwersarzom, bo je i z łaski Bożej ściśle zachowujem, ale o dobrych obyczajów nowymi wymysłami zepsowanie. A iż każdy autor idzie za swym od innych różnym zdaniem, i nie wiedzą, za którym się puścić, najbezpieczniejsza nam iść za Kościołem świętym i tego zdaniem, którym go Duch Boski rządzi; ten odrzuciwszy wymysły ludzkie, zordynował nam przystojne zawarcie, które też nie na oko ludzkie uczynione jest, ale w łaskawości Ducha do zachowania świątobliwości, powinne stanowi temu; jednak nie bez dogody i nie bez obrony od każdego ucisku wszystko zordynowano, z którymi to ordynacjami że się też nasze deklaracje we wszystkim, i osobliwie i około zawarcia, bardzo zgadzają – mamy stąd wielką pociechę i większą chęć do statecznego ich zachowania za pomocą Bożą, i gotowszem umrzeć, niżbym co z tego, na cośmy profesją czyniły, ustąpić abo odmienić miały: z tych zwyczajów, które nie tylko aprobacją, ale dawnością od roku 1578, dobrym i spokojnym używaniem są utwierdzone.

Tu z tych ordynacji kardynalskich na przodku położonych, i z tej deklaracji, którąm dla lepszej informacji o klauzurze naszej przydały, z której każdy łacno obaczyć może, iż z łaski Bożej nie ma ten autor żadnej przyczyny do poprawy naszej klauzury. Druga, że poprawa ta, którą on wnosi, a co raz to inszy sposób do niej wynajdując, nieomylnie twierdzić mogę, że by skazę dobrych obyczajów wniosła, z poturbowaniem we wszystkich klasztorach, będących umysłu z dobroci Boskiej uspokojonego.

A na ostatek tę swę deklaracją, żeśmy gotowe klauzurę klasztoru naszego dać na inkwizycją[26], że jest taka, jakośmy tu opisali, i z taką do inszych klasztorów zakonne siostry fundatorom oddawały, mając to rozumienie o nich, że ją w tej całości zachowują, w jakiej są Bogu zrządzone i wyćwiczone. Niechże tedy będzie wszystkim wiadomo, że reformacja klasztoru chełmińskiego tak generalnie, jako i szczególnie we wszystkich punktach zgadza się z ordynacjami tymi kardynal[skimi], które są po Concil. Trident. i według Concilium (do którego bulla Clementis 9 naszę deklaracją albo konfirmacją zwyczajów nowo wprowadzonych egzaminować [i] stosować komisarzom nakazała), tak z strony życia wnętrznego według reguły i kanonów, jako i z strony klauzury uczyniono.

A iż tak jest, a nie inaczej, świadkiem nam są, naprzód, przewielebni pp. nuncjuszowie apostolscy, jako s. pamięci Malaspina i przewielebny ksiądz Franciszek Theotelevi[27], którzy obecnie będąc w klasztorze naszym, przypatrywali i dowiadywali się od biskupów o postępkach tych zakonnic, i odjechawszy z kontentacją i uciechą, dawali świadectwo, że się im wszystko podobało, i że przygany żadnej nie naleźli w klauzurze, która nie jest pro forma, jako kędy indziej, ale ostra i ostrożna.

Świadkiem tego jest nam śp. Ks. Hieronim Rozrażewski, biskup włocławski, który inakszej klauzury nie wprowadził do Żarnowca, jedno jaką nalazł w Chełmnie, i o niej dal świadectwo Stolicy Apostolskiej. Świadkami są ordynariusze, śp. Ks. Piotr Tylicki, jw. jm ks. Wawrzyniec Gębicki, niegdy biskupi chełmińscy, którzy na wizytacjach swych urzędownych i pilnych, wejrzawszy w rząd domowy i znalazłszy być świątobliwym, nic się więcej nie starali, jedno żeby się i klauzura klasztorów tych podobała Bogu i Kościołowi; i zostawili nas przy tej klauzurze, jaka teraz jest, i na nię aprobacją zjednali.

Świadkiem jest jaśnie wielmożny jegomość ks. biskup poznański Andrzej Opaliński, który nowy klasztor przyjąwszy w swoję jurysdykcją, sam tę klauzurę w klasztorze poznańskim do reformacji chełmińskiej konfirmował, określił, oznaczył i z niej się kontentuje.

Świadkiem tego jest jaśnie wielmożny jegomość ks. Jan Kuczborski, pan i dobrodziej nasz a biskup chełmiński, który na dostojność biskupstwa swego szczęśliwie wstąpiwszy, klasztorów tych institutum confirmatum od komisarzów Stolice Apostolskiej jako konserwator desygnoway, od ojca s. Klemensa 8, z tymi ordynacjami kardynalskimi konferował, znosił, aprobował, i ręki swej z podpisem z pieczęcią własną wyświadczył: że Klemens papież 8, komisarz nic nie stanowił inaczej, jedno co i jako przedtem Kościół s. przez kardynały, którzy życie i powinności zakonne wszystkich, jako się pokazało, sporządzili. Świadkiem nam jest jaśnie wielmożny jegomość ks. biskup wileński Eustachy Wołłowicz, który się kontentując klauzurą, z początku dozorem sławnej pamięci książęcia Radziwiłła etc, fundatora klasztoru nieświeskiego, zaczętą – idzie równo z inszymi biskupami i nic nie odmienia.

Świadkiem jest i jaśnie wielmożny jegomość ks. biskup dzisiejszy przemyski Jan Wężyk, który nastąpiwszy na biskupstwo po antecesorze swoim sp. ks. Stanisławie Siecińskim (który dekretami swymi i listami tę klauzurę niemało uprzywilejował), dotąd póki okiem swym nie oglądał i wiadomość dostateczną o zachowaniu klauzury nie wziął w klasztorze jarosławskim, wniósł to był do Synodu Generalnego Piotrkowskiego 1621, niejako oponując się deklaracjom [z] strony klauzury z udania czyjegoś niesłusznego abo omylnego; tam wziąwszy wiadomość od komisarza reformacji chełmińskiej, dzisiejszego jaśnie wielmożnego jegomości ks. arcybiskupa gnieźnieńskiego, także od jaśnie wielmożnego jegomości ks. biskupa kujawskiego i chełmińskiego, protektorów, którzy klasztorów tych postanowienia dobrze wiadomi, w diecezjach swoich – z tego synodu do Jarosławia przyjechawszy, przez pilną wizytacją klauzury naszej, to że się z łaski Bożej we wszystkim ta klauzura wedle reformacji zachowuje, najmniej nic nie odmieniwszy, w cale ich przy wszystkim zostawił, z wielką swą uciechą, iż klasztor ten nalazł we wszystko dobro postanowiony. Co oświadczył przy egzortacji, którą miał w chórze do panien zakonnych.

Świadkami tego są ojcowie nasi wszyscy Societatis Jesu, którzy abo bywali, abo i teraz bywają, życiu się naszemu i klauzurze intus et foris przypatrując; ci zeznają, iż nie masz punktu jednego, którego byśmy nie chowały według tych ordynacji, regule swojej aprobowanej z nimi zgodliwej dosyć czyniąc. Przetoż jeśli nam ani biskupi właśni, ani ordynacje kardynalskie inakszego życia nie opisują, inakszej klauzury nie stanowią, jedno jaka teraz jest w każdym klasztorze reformacji naszej, czemuż nas kto w tym turbuje? Czemu wynajduje i wymyśla nie wiem jakie niepotrzebne wynalazki, z intencją Kościoła s. (który klauzurę uczciwą, okreszoną, dogodną potrzebom zakonnym opisał) niezgodliwą? Co większa, czemu nam kto zadawa, że komisarze naszy pobłądzili, kardynali się nie obaczyli, źle otrzymano w Rzymie, et his similia? Któż będzie mądrym, jeśli ci głupi? Kogo nam więcej powinna rzecz słuchać? Tych li, co Kościołem s. i zakonnicami z pożytkiem rządzą? – czyli tego wymysły przyjmować, który prywatnym będąc, ustawom kościelnym, kardynalskim ordynacjom daje naganę, aprobacją naszę, mocą Stolice Apostolskiej uczynioną, tradukuje, hańbi, nieważną być mówi? I tak-że to będą podlejsze Kościoła s. ordynacje i biskupów wizytacje albo postanowienia, niż prawa świeckie? Dekretowi trybunalskiemu w Polszcze kto by dał naganę, zaraz musi i sto grzywien non recedendo odliczyć, i iść do wieży.[28] A Kościołowi, [choć]by najlepiej rzeczy stanowił, [byle]by tylko mniszki gravamen odniosły, wolno przyganić. Komisarze czynić głupimi, małego sumnienia, niedbałe? To zaprawdę żałosna. Nie mniejsze są i te ciężary, które stąd odnosim; a opuściwszy ich wiele, niektóre tu położym.

O uciążeniu klasztorów tych reformacjej chełmińskiej.

Pierwsze uciążenie

Że się co rok ustawicznie sprawując [z] swoich zakonnych porządków uchwalonych i od Stolice Apostolskiej dostatecznie potwierdzonych, nie możemy wyprawić temu, który żadnej zwierzchności nad nami nie ma. Skąd ustawiczny niepokój cierpimy. Bo jeśli się za przeciwną stroną puściemy, tym samym znieważym swoje gruntowne nie lada jako postanowienie, z obrazą zwierzchności, której podlegamy. Jeśli się spuścimy na nasze ordynariusze i konserwatory, on nas przecie zaniechać nie zechce, przyczytając w tym nie wiem jakie omyłki. A my zaś od ordynariuszów swych mamy uchwalony proces starania się o konfirmacją w Rzymie, mamy egzekucji komisarzów wyświadczenie od konserwatorów, osobliwie od jaśnie wielmożnego jegomości ks. biskupa, naszego miłościwego pana, Jana Kuczborskiego, pod pieczęcią na wizytacji w roku 1615 17 Novembris odprawionej.

Że nas wyklęte udają z nie chowania klauzury; ludziom wszytkim nie tylko świeckim, mężczyźnie i białym głowom, ale i [o] rozmowę z czeladzią klasztorną, z kapłanami, i w najpotrzebniejszych sprawach, skrupuł czynią. Co nam bardzo żałosno, najwięcej z tej miary, że nas ci w klątwie być mianują i deklarują, którym to żadną miarą nie należy; tylko biskupom naszym, którym-eśmy się, zakonnicami będąc, opuściwszy z pochwałą Stolice Apostolskiej rząd zakonników, dobrowolnie poddały. Czegośmy gotowe dowieść, kiedy a kędy, i jak wiele razy nas to potkało, kiedy tego miejsce i okazja się poda. Zda się nam, że większe prawo my mamy takowym ekskomunikę zarzucić, że nas turbują. Bo i delegatus Rangon, [aby] nas w pokoju zachować, ekskomunikę ipso facto rozkazał; i chociażeśmy nie teologowie, przecieśmy od teologów upewnione, że wszelakim stanom zakazuje bulla Coena Domini listów papieskich, przywilejów ex… porządnie odprawionych znieważać i zakazować używać i cieszyć się nimi, etc., albo jakimżekolwiek sposobem przeszkadzać.

Że gdyśmy się w roku 1615 o przywilej naszemu seminarium chełmińskiemu i o unią tych klasztorów w Rzymie u ojca s. Pawła 5 papieża kosztem wielkim starały, przeciwko temu zjednano erekcją klasztorowi sędomirskiemu na zniesienie reformacji naszej utwierdzonej, na przeszkodę w niej (którąśmy z laski Bożej otrzymały), a na wprowadzenie inszego rządu w tych klasztorach przez jaśnie wielmożnego jegomości księdza biskupa krakowskiego, o czym fundatorka ani myśliła, ani wiedziała, aż po introdukcji jej do aktów kancelarii pomienionego biskupa, dostawszy jej do ręku swych, umyślnie do Chełmna przyjachała, żałując tego, a i radząc się, jako by temu zabieżeć. Tę pomienioną erekcją biskup krakowski wziąwszy z instrukcją autorów erekcji, bardzo szkodliwe zgromadzeniu naszemu punkta nakazał, z znieważeniem Ojca s. przywilejów Pawła 5 nam nadanych, które punkta zda się nam tu położyć potrzeba.

Punkt 1. Aby budowanie klasztoru sendomirskiego tylko dla jednej abbatyssy a dla dwunastu tylko zakonnic założony był. Jest tu w tych słowach tajemnica. To jest, intencja była autorów tej erekcji, aby abbatyssa chełmińska, z której ręku tamtejsze zakonnice brano i do której w tym roku 1622 sam ksiądz Argenty od fundatorki jejmości orędzie sprawował w Chełmnie, żądając, aby nieomylnie w tym roku do Sendomierza się stawiła; a autor pomieniony na to zaciąga, aby tam nigdy ani osobą swą, ani przez posły, ani przez listy nie postała, w Sendomierzu, co się niżej pokaże. Zjednał autor z tej erekcji moc egzaminować zakonnice, przymioty ich, ustawy ich i reguły z deklaracjami etc., i nie przyjmować ich bez biskupa krakowskiego aprobacji, co jest jasne praeiudicium abo krzywda i niesprawiedliwość, którą nam czynić exekucją komisjej u Ojca s Klemensa 8 papieża zjednana zakazała.

 [2] Nakazuje nie przyjmować na chowanie świeckich panienek do klasztoru, ażby pierwej u Stolice Apostolskiej albo u kongregacji kardynałów pozwolenie otrzymały. A cóż po tej pracy i koszcie (który mały być nie może, kto doświadczył, co jest sprawować co w Rzymie), kiedy jest generalne pozwolenie na to od Stolice Apostolskiej i kardynałów? Czemu autor tej erekcji nie przeczytał pierwej, co s. kongr. concil. odpisała na tę kwestią biskupowi hieraceńskiemu, de data Romae die ultima Augusti Anno Dni 1575. A do tego ma nasza kongregacja chełmińska przywilej na to od Klemensa 8 papieża, który nie tylko pozwolił panny takowe przyjmować na ćwiczenie do klasztorów tych, ale im też darował zupełny odpust na pierwszy rok weścia do klasztornego mieszkania, na insze zaś roki 15 lat i tak-że wiele kwadragen naznaczonych im pokut etc.. Taż erekcja ma w sobie derogacją przywilejów naszych albo bulle klemensowej, bo nakazuje co by kolwiek jw. jmc. ks. biskup krakowski postanowił, przyjąć, chować, nic nie dbając na nasze konfirmacje jakieżkolwiek, pod jakimiżkolwiek formami otrzymanymi przedtym, etc. Tu autor tej erekcji pokazał zawzięcie swoje przeciwko nam ubogim, że nam to umyślił psować, o co się Societas Iesu z początku pospołu z nami życzliwie starała, i psować nie zaniechał, jako się pokaże. Tu w tymże punkcie wyjawił autor także intencją swą, że sam [?] przyganiwszy naszej reformacji i [do] jw.jmc księdza biskupa krakowskiego podawszy klasztor na reformacją, jako by mu się podobało, by najprzeciwniejsza naszemu instytutowi, podał mu i to, aby ksieniom zakazał wtrącać się albo odzywać przeciwko jego rozkazaniu abo rozrządzeniu. Bowiem jw. jm ks. biskup pomieniony krakowski, przyjmując panny ksieni toruńskiej zakonnice do swojej diecezji na rezydencją w Radomiu, taki wydał edykt: Stanowimy i ten klasztor immediate w powładanie nasze, bez wszelakiej chełmińskiego, toruńskiego i któregokolwiek klasztoru, też i z strony obierania abbatysy albo przełożonej jakimżekolwiek tytułem nazwanej, i z strony jakichżekolwiek

C. Memoriał na synod piotrkowski

Łańcuch zakonnych wolności, s. 68-72

1628

Ten memoriał nie jest datowany, ale przynajmniej z faktu, że pisany jest już po fundacji klasztoru w Sierpcu (1624) i po śmierci biskupa Kuczborskiego (także 1624), a podczas wygnania wojennego zakonnic żarnowieckich – wnioskować można, że chodzi o synod piotrkowski ostatni, odprawiony w roku 1628. Wynikałoby z tego, że pomimo klęski poniesionej na poprzednim synodzie (1621) przeciwnicy nie złożyli broni i przygotowali identyczną akcję raz jeszcze. Było to niewątpliwie ułatwione przez fakt, że ówcześni biskupi często na zasadzie awansu przechodzili z jednej diecezji do drugiej, i nieraz można było znaleźć (i urobić odpowiednio) takiego, który był sprawom swojej diecezji jeszcze nowy.

Autorstwo tego memoriału nie jest jasne. Mogła go pisać zakonnica chełmińska (częste: „my”, „nasze”), ale tekst zawiera, jak na kobietę, zbyt wiele makaronizmów, których Magdalena Mortęska zwykle potrafiła uniknąć. Styl wskazuje raczej na kapłana związanego z klasztorem i piszącego w imieniu sióstr, ale nie można wykluczyć także pracy wspólnej, np. ksieni i kapelana.

MEMORIALE na synod

Iż miedzy inszymi punktami, które do uważenia mają być podane na synodzie piotrkowskim dnia 22 maja, włożone są dwa punkta o klasztorach s. Benedykta z klasztoru chełmińskiego osadzonych. Pierwsza, jeśliż klauzura panien chełmińskich, od biskupa dobrym sumieniem może być dopuszczona, ponieważ wiele jest przeciwko kanonom kościelnym. Drugi punkt, jeśli od Stolice Apostolskiej na to nowy komisji żądać.

Odpowiedź na pierwszy punkt

Jako my ubogie, aby się przeciwko kanonom u nas dziać miało, z łaski Bożej nic naleźć nie możemy, tak ichmość pany ordynariuszowie nie mają przyczyny sumienia swojego o to trapić, albowiem my z wielką wdzięcznością przyjąwszy od Stolice Apostolskiej przywileje, za pomocą Pana Boga o to się staramy, aby się w ich używaniu nie nalazł ani eksces, ani defekt.

Na drugi punkt odpowiedź

Kościół s. postanowił preskrypcją tak w prawie duchownym, jako i świeckim dla pokoju tych, którzy rzeczy swoje bona fide possident. Jakoż tedy nowa komisja być może, kiedyśmy w swoich porządkach, od Stolice Apostolskiej utwierdzonych, nie czterdzieści, ale pięćdziesiąt lat sine interruptione wytrwały [i] trwać za łaską Bożą chcemy?

Z łaski Stolice Apostolskiej trzy przywileje albo trojaki oblig na sobie mamy: pierwszy, posłuszeństwa oddawania biskupom, salva ordinatione a Sede Apostolica aprobata. Drugi oblig, unia z inszymi klasztorami niektórymi, z Chełmna osadzonymi. Trzeci, komunikować nie na miesiąc tylko każdy, jako wszytkim zakonnicom Concilium trydenckie opisało, ale na każdy tydzień, prócz świąt znacznych z ustaw reguły naszej s. Benedykta; która Komunia, kiedy wszytek konwent komunikuje, bywa w chórze panieńskim. A to z osobliwej łaski jegomości św. pamięci ks. Wawrzyńca Gębickiego, natenczas biskupa chełmińskiego, komisarza Stolice Apostolskiej, który nas przy zwyczajach naszych władzą Stolice Apostolskiej zostawił i wedle bulli Klemensa VIII nuncjuszowi do aprobaty podał.

Tę trojaką powinność naszę oddawaliśmy, oddajemy i oddawać chcemy bez przygany, jak jakośmy do dziś dnia oddawały. Przypuścił Pan Bóg z dobroci swojej, że nam teraz w tym przestępstwo kanonów kościelnych jakichsi zadano, i na uznanie abo uważanie na przyszły synod piotrkowski podano. Jakoż, proszę, może kto odmieniać zwyczaje zakonowi bez wizytacji i przekonania, i podać to wszytkiemu duchowieństwu w Koronie polskiej, czego nie masz w samej rzeczy?

Bo co się tknie pierwszego obligu wyżej pomienionego, żebyśmy nie były posłuszne zwierzchności biskupiej i nie zachowały klauzury tak, jako nam ją deklarowano i określono w regule cap. 51, a wyjeżdżania w zaś cap. 66 o portulance – niech ten, co nas oskarża, pokaże klasztor, zwłaszcza który jest w jedności z klasztorem chełmińskim. Niech mianuje ksienią, abo którą z zakonnic, która by wskazanie s. Concilium trydenckiego zgwałciła, abo się od biskupa domagała, czego by się pozwolić nie godziło. My listami otworzystymi pokażemy jawnie, o com kiedy z wielkiej potrzeby, z przyczyn słusznych pozwolenia żądali i otrzymali. Według słów Concilium s. (Dare autem tantum episcopus debet in casibus necessariis licentiam). Niechże synod wejrzy i w powinność portulanki cap. 66 paragraph 10, i uważy, jeżeli tam jest co przeciwko kanonom, albo jeśli klauzura chełmińskiego klasztoru nie jest zgodna z ordynacjami kardynalskimi, które po wizytacji zakonnic w mieście Neapolim i Salerny wydali sub die 2 junii 1569. My to pokażem wizytacją św. pamięci biskupa Kuczborskiego, który to przyznał i podpisał się, że wedle ordynacji tych kardynalskich zawarcie klasztoru naszego jest sporządzone. Którego zawarcia jeśli w którym klasztorze nie przestrzegają, temu już nie Chełmno winno, ale niedbalstwo zakonnic abo niedozór ichmościów przełożonych. Nie masz w tych ordynacjach najmniejszej wzmianki, aby in vestibulo albo na miejscu rozmowy były kraty żelazne od ściany do ściany, do jakich nas teraz niektórzy przymuszać radzą; co by do świątobliwości nie pomogło, a wielką by wolność do rozmów szkodliwych wniosło. Dobrze tak, jako pomienieni kardynałowie miejsce rozmowy, albo vestibulum, albo portę opisali.

Wtóry oblig, unia z klasztorami z Chełmna wyprowadzonymi. Unia klasztorów azaż jest przeciwko kanonom? Azaż deklaracja s. kongregacji Cardinalium Concilii Tridentini in cap. Can. 5 sessio 25 c. Deducant… etc., nie ma: Unio monasteriorum monialium facienda est si legitima causa subest, accedente ad id authoritate papae? Ta unia aza co derogat authoritati lociordinarium, ponieważeśmy jej nie same sobie clam uknowały, aleśmy jej od dwóch papieżów ordinate et legitime dostały, którzy pozwoliwszy ją nam, rozkazują, abyśmy wszystko, co do niej jest należącego, z wiadomością i konsensem biskupów czyniły?

Ta unia aza nie jest nam potrzebna? Aza nie jest pożyteczna, ponieważ za pozwoleniem Stolice Apostolskiej sobie ratunki dawamy, person odmienianiem albo w niedostatku urzędniczek przysyłaniem, co bez wyjazdu być nie może, także przyjmowaniem sióstr ustępujących czasu przygody nieprzyjaciela, ognia, powietrza – aza tego wszytkiego z miłości obopólny, choć z uciskiem swym, nie czynimy? Przyszła na Sendomirz plaga dwojaka, zgorzenie klasztoru i powietrze: niech jegomość ksiądz krakowski dzisiejszy da świadectwo, jeśliśmy się do ratunku, same będąc w uciskach, nie przyłożyły?[29] Niech jegomość ksiądz kujawski, nasz miłościwy pan i obrońca powie, jeżeli z konwentu żarnowskiego od Gustawa wygnanych zakonnic połowicę większą już to dwie lecie nie podejmujemy i nie opatrujemy z życzliwością, jako samy sobie? Niech konwent sierpski będzie w liczbie takich ubogich, którym jakie dobrodziejstwa klasztor chełmiński jako opuszczonym od fundatorki czyni i wspomaga ich, jegomość ks. proboszcz sierpski, który tam obecnie mieszka, a teraz z pobożności swej jest na synodzie agentem naszym, da wiadomość.

Trzeci oblig, Komunia panieńska i Msza św. na ich chórze, gdy wszytek konwent komunikuje. Komunia panien chełmińskich na chórze nie może być nikomu okazją wzgorszenia. Naprzód, iż nam tego na początku zaraz reformacji naszej loci ordinarii pozwolili, jako rzeczy w żadnym concilium nie zakazanej, ale ani w concilium tridentinum, bo to nie zakazuje, tylko tego, aby Najśw. Sakrament nie był w chórze panieńskim, abo gdzie w ich zawarciu, chowany.[30] Stąd też i u kazistów tej inhibicji nie znajdujemy, i owszem z tego okazją wzięli jurystowie pozwalać wystawiać Najśw. Sakrament publice w chórze dla ich większego nabożeństwa[31] (Non potest quidem Eucharistia asservari in choro monialium, sed potest ex causa ut in festo aliquo ex licentia praelati illic exponi aperte ad devotionem illarum). Sub(?) verbo Eucharistia 35.2; skąd się zda, iż i Mszę mieć, rzecz jest concessibilis dla Komunii panien chełmińskich, które nie widzą, tylko fide adorant, gdy kapłan na dole Mszą odprawuje. A jeśliż nie masz większego karania, jako po śmierci Pana Boga nie widzieć, tak nie masz na świecie rzeczy cięższej wierzącemu w Boga, jako Najśw. Sakramentu widzeniem oczu i ducha swego nie ucieszyć. A cóż, kiedy by jeszcze Mszą odjęto?

Druga. Lociordinarii Mszą tę czasu Komunii mieć pozwolili na chórze, iż ten taki sposób nie okienkiem, ale in aperto brać Najśw. Sakrament, jest środek najlepszy do świątobliwości Komuniej i pewne medium do ustrzeżenia się wielkich szkód doświadczonych, które Komunia okienkiem przynosi, jako jest kartek szkodliwych wydania etc.[32] Co komisarz Stolice Apostolskiej, św. pamięci jegomość ks. Gębicki, biskup natenczas chełmiński, uważywszy, pozwolił i konfirmował, aby to tak zostało, i napisał ręką swą w te słowa: Deklarujemy przy tym, iż była intencja nasza nie odmieniać tego zwyczaju, przy którym te klasztory predecessorowie naszy zostawili, aby dla Komunii panieńskiej kapłan na chórze Mszą św. odprawował, choć się to w deklaracjach nie specyfikowało.

Trzecia, bywały pod ten czas Mszy i Komunii panieńskiej na chórze nuntii apostolici, jako Malaspina, Theodetalevi etc. Żaden nie ganił, ani kontradykował, ani zakazał. Komunię w inszych klasztorach okienkiem zwyczaj wniósł. A nie każdegośmy zwyczaju naśladować powinne, gdyż różne zakony różne mają zwyczaje. Są też u nas zwyczaje niektóre z łaski Bożej dobre, a przecież inszych klasztorów do naśladowania ich nikt nie przymusza; jako ten, że zakonnice wszytkie, oprócz kilku, których na to obiorą, żadnych rozmów ani znajomości z świeckimi nie mają, nie tylko z obcymi, ale i z tymi, które po kilku lat w klasztorze na ćwiczeniu mieszkają. Do porty ani do kraty nigdy przez wszytek czas żywota swego żadna nie schodzi, oprócz kiedy ociec albo bardzo bliski przyjedzie powinny [i] widzieć się z nią chce: tedy na bardzo krótki czas z starszą do porty przychodzi. A ten zwyczaj jest pożyteczniejszy do świątobliwości niż ceremonia okienkiem komunikować. Wiem niektóre klasztory świątobliwe, iż też z nikim świeckim rozmów nie miewają, jednak proboszczowie abo zakonnicy często między zakonnymi bywają przeciwko zakazaniu Concilium trydenckiego sessio 25 cap. 9. Czego u nas nie masz, bo tylko w ten czas z Sakramentami przychodzi, kiedy jasne niebezpieczeństwo śmierci. Przeto prosimy pokornie, abyśmy przy naszych zwyczajach w pokoju zachowane były, gdyż też innym klasztorom w tej mierze przykrości żadnej nie czynimy, które też zwyczaje swoje mają.

W tym tu królestwie zwyczaj jest stawać do prawa i dozór czynić około żywności nie tylko zakonnicom s. Benedykta, ale i wszytkim inszym klasztorom różnych reguł tego nie bronią, bo bez tego nie mogą być klasztory, a jednak nie położono w tym artykule na synod inszych klasztorów, tylko te s. Benedykta, które z chełmińskiego są osadzone; podobno stąd, że komisarze Stolice Apostolskiej zakonowi temu ścisłą klauzurę opisali i rozkazali, abyśmy na wszystko, co czynimy pozwolenie brały u nowo następujących biskupów, dlatego, aby się nie rozprzestrzeniło to używanie[33], aby w nawiedzenia i na żadne czci zakonnice nie wyjeżdżały, ale tylko z wielką ostrożnością dozór czyniły, a do prawa, kiedy inaczej być nie może, jedno że muszą, stawały. Przetoż nam dziwno, gdzie w którym klasztorze naszym, gdzie przestronność tę upatrzył? Nas wyświadczą listy biskupów, żeśmy bez pozwolenia ich nic nie czyniły. Które pozwolenie wedle rozkazania Concilium powinni dawać uważywszy potrzebę. Z tychże listów wykazać się może, żeśmy nigdy od biskupów nie wymagali nic takiego, czego by się im pozwolić nie godziło.

Skądże tedy okazja się wzięła do tego artykułu, który na synod podano, że w zakonie tym jest wiele przeciwko kanonom, dodając tego, że potrzeba nowej komisji na poprawę? W wielkim ci to u mnie, że powtórzę, podziwieniu: bez wizytacji, bez inkwizycji tych błędów, i bez przekonania żadnego, podać tak wszytkiemu duchowieństwu w Koronie, po preskrypcjej lat 50, taką radę na odmianę życia tego, na któreśmy profesją czyniły i przez lat 50., z łaski Bożej bez zgorszenia żyły; nie respektując ani na przywileje, ani na dawność, ani na pilność wielką ordynariuszów, którzy mają w diecezjach swoich klasztory te? Jakoż, abo kiedy będzie prawdziwy ów dekret Grzegorza św.: Tuae fraternitati tenore praesentium innotescat, quod de iure divino et humano melior est conditio possidentis, quia quadragenalis praescriptio omnem prorsus actionem excludat. Decret. Greg. lib 2. tit. 25, de prescriptione cap. 6.


[1] Biblioteka Benedyktynów w Lubiniu, nr 18826.

[2] 1574-1652.

[3] Rządził diecezją 1616-1630.

[4] Łańcuch zakonnych wolności, s. 37.

[5] Tamże, s. 68nn.

[6] 1609-1620.

[7] Anna Kostczanka (I), siostra cioteczna piszącej.

[8] Ks. Jakub Śliwski, kanonik tarnowski związany z dworem Anny z Kostków Ostrogskiej, fundatorki klasztoru jarosławskiego; z jej porady jeździł w 1615 do Rzymu jako poseł reprezentant ksieni Mortęskiej.

[9] Tj. włocławskiego (kujawskiego). Chodzi o Wawrzyńca Gębickiego.

[10] Wileńskiego: Eustachy Wołłowicz.

[11] Tj. Marcin Szyszkowski, biskup krakowski, oraz Wołłowicz.

[12] W latach 1574-1595.

[13] Zm. 1614.

[14] Wawrzyniec, bp chełmiński 1600, kujawski 1610, abp gnieźnieński 1616-1624.

[15] Bp chełmiński 1614-1624.

[16] Tj. ksieni toruńska Zofia Dulska (1587-1631) i ksieni nieświeska Dorota Hartmanówna (1508-1630).

[17] Osobne toruńskie wydanie reguły (z własnymi deklaracjami) wyszło drukiem w roku 1626. Brak śladów znajomości tego wydania w Nieświeżu.

[18] Częsta wówczas skarga na niepowołanych reformatorów. Nawet i generał jezuitów nie miał żadnej władzy nad benedyktynkami, cóż dopiero jego podwładny, o. Łęczycki.

[19] Tu: od zjednoczonych.

[20] Elżbietę Sieniawską, która pierwotnie sama starała się oderwać klasztor sandomierski od Chełmna; później widocznie zmieniła zdanie.

[21] Tj. Kowalskiego.

[22] Iuris Utriusque Doctoris, doktora praw obojga (świeckiego i kościelnego).

[23] Sic; powinno być: Siecińskiego.

[24] Poprawione z „vulpio”.

[25] Na marginesie: Świeckie jako się mają zachować w klasztorze.

[26] Tj. poddać pod badanie.

[27] Diotalevi.

[28] Na marginesie: Exemplum efficax.

[29] Zachował się list bpa Szyszkowskiego do ksieni Mortęskiej, dziękujący jej za wsparcie sióstr sandomierskich datkiem 3000 zł (Łańcuch zakonnych wolności”, s. 164).

[30] Na marginesie: Sessio 25, cap. 10.

[31] Na marginesie: Msza chórowa nie jest przeciw kanonom. (Nieco niżej:) Jest przeciwko kanonom, bo jest w klauzurze, a w klauzurze nie godzi się tak wchodzić dla Mszy. Chór zaś panieński jest jak klauzura, do tego reguła tam, gdzie o kapłanach: w deklaracji w kościele każe Msze s. i kazania odprawiać.

[32] Na marginesie: Insze kongruencje tejże Mszy s.

[33] Na marginesie: Wyjazd z pozwoleniem nie jest okazją do zgorszenia.