O potrzebie personalizmu. Notatki jak najbardziej – na dziś

Drogą doświadczeń badawczych podąża ofiarowany Czytelnikowi nowy oto numer periodyku naukowego „Ogród”. To ścieżka pisma cierpliwie ponawiana od narodzin, od ogrodowych zawiązków. Badania, doznania duchowe i przeżycia jako radość uprawianej nauki i jej cel aż po dziś.

Pomysł czasopisma rodził się, gdy umierał na dobre w Polsce, jak się sądziło, komunizm, a miał nastąpić, jak się ufało, nowy kod wolności i wielorakości, nowa, a do spełnienia, potrzeba ekspresji.

Zmianę kodu opisała Maria Janion, spory już czas temu, bo u kresu komunizmu dławiącego kulturę polską, a na progu możliwej wolności. Wiele trafnych obserwacji znakomitej uczonej, o zmierzchu paradygmatu romantycznego, o inwazji kultury masowej – inspiruje do dziś. Z innymi, choćby z tezą, że mamy w Polsce „wielką poezję od romantyków do dzisiaj” (jakby dawna, przedromantyczna była martwa), albo że teksty romantyków to u nas „pierwsze wyzwolenie wyobraźni” (jakby tą erupcją fantazmatów nie była epoka baroku), wówczas i teraz toczyłem spór wewnętrzny1. Jednak to wciąż doniosły głos namysłu nad współczesnością.

Od nowa „Ogród”. A koncepcja pisma taż sama jak na początku. Zatem periodyk interdyscyplinarny, z pogranicza historii literatury i historii idei oraz innych obszarów humanistyki, wsłuchany – hermeneutycznie zwłaszcza – w długie trwanie kultury (jak je widział choćby Fernand Braudel), łączący studia i eseje (z pełną zgodą na stylistyczny wielogłos), ale i teksty źródłowe (dawne i nowe), pismo naukowe i literackie pospołu… Bez postrzegania (błędnego) przepaści między kulturą Europy „nową” (aksjomatycznie żywą) a „dawną” (jakoby zagasłą i martwą).

Stąd idea niestrudzonej empatii, która unaoczni, uobecni wielowiekową i trwałą żywotność kultury (coś, co w swych esejach głosił Osip Mandelsztam). I wiara w zakorzenienie (l’enracinement) osoby ludzkiej w kulturze i egzystencji, co opisała przejmująco Simone Weil (…)