W poszukiwaniu nowej formy wyrazu. Dwugłos o wystawie Miejska rewolta

Jest rok 1918. Kończy się I wojna światowa, a na mocy Traktatu Wersalskiego Polska po 123 latach odzyskuje niepodległość. Rozentuzjazmowane tym faktem nadwiślańskie społeczeństwo upaja się wolnością. Znakomita większość obywateli II Rzeczypospolitej chętnie korzysta z możliwości beztroskiego (wreszcie) żywota, a ówcześni artyści zmieniają swoje upodobania estetyczne.

Największe nazwiska okresu Młodej Polski: Wacław Berent, Stanisław Brzozowski, Jan Kasprowicz, Bolesław Leśmian (którego mistrzostwo ukażą dopiero tomy wydane w okresie międzywojennym), Tadeusz Miciński, Bronisława Ostrowska, Leopold Staff, Maryla Wolska, Stanisław Wyspiański, Gabriela Zapolska i Stefan Żeromski nie są szczególnie entuzjastycznie przyjmowane przez kolejne pokolenie artystów, które zaczyna poszukiwać nowych inspiracji – mimo uznania dla ostatniego tomu Kasprowicza Mój świat z 1926 roku albo cyklu esejów Berenta Opowieści biograficzne z lat 30., mimo trwałej też, u Witkacego choćby widocznej, recepcji Tadeusza Micińskiego. Przedstawiciele grupy Skamander, jednak poza jej główną postacią, czyli Julianem Tuwimem, czerpią jeszcze z dorobku swoich poprzedników, lecz pewne motywy, a przede wszystkim secesja, stają się już całkowicie niemodne. Trzeba jednak powiedzieć, że skamandryci mieli, jak to poświadczają choćby Dzienniki Jana Lechonia, trwały szacunek dla prozy Żeromskiego, także dla poezji Staffa.

Jeśli zaś chodzi o inne ugrupowania, chętnie wykorzystywane w modernizmie motywy natury zastępują w utworach ich członków – maszyny. Gwałtowny rozwój miast fascynuje artystów zaczynających tworzyć tuż po przywróceniu Polski na mapę świata. W naszym kraju szeroko pojęty postęp zachwyca zwłaszcza przedstawicieli jednego z ugrupowań artystycznych – Awangardy Krakowskiej. Tadeusz Peiper, Julian Przyboś i inni zaczynają pisać o tym, co przedstawicielom poprzednich epok w ogóle nie kojarzyło się ze sztuką. Wielkie kominy fabryk, kostka brukowa, automobile – to w latach 20. minionego stulecia stanowi obiekt fascynacji (powiedzmy jednak szczerze – dość naiwnej) dla poetów, malarzy czy rysowników. Konkludując – w naszym kraju rodzi się awangarda.
Gwoli ścisłości należy jednak dodać, że znacznie wcześniej, bo już w oświeceniu wprowadzono idee postępu, którymi w swoich wierszach (np. w Balonie) zachwycał się Adam Naruszewicz. W romantyzmie Karl Marx i Friedrich Engels ogłosili swój Manifest partii komunistycznej, zauważając w nim m.in. wszechobecny postęp techniczny. Później zaś, w pozytywizmie, co można zaobserwować choćby w Lalce Bolesława Prusa, a także w modernizmie, kiedy swoją wielką powieść Ziemia obiecana stworzył Władysław Reymont, również zauważamy wzrost zainteresowania bardziej pospolitymi motywami. W tychże dziełach nie brakuje przecież rozbudowanych opisów „żyjących” miast, co można uznać za przejaw awangardy. (…)